Hayek Droga do zniewolenia, KNIGI, książki 1700 autorów, KSIĄŻKI, naukowe02wrzesień2003, polityka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Friedrich August von HayekDROGA DO ZNIEWOLENIASpis tre�ci PRZEDMOWA DO WYDANIA POLSKIEGO...................... PRZEDMOWA........................................... WPROWADZENIE........................................ I Porzucona droga II Wielka utopia III Indywidualizm i kolektywizm IV " Nieuchronno��" planowania V Planowanie i demokracja VI Planowanie a rz�dy prawa VII Kontrola gospodarcza a totalitaryzm VIII Kto, komu? IX Bezpieczestwo i wolno�� X Dlaczego najgorsi pn� si� w g�r� XI Koniec prawdy XII Socjalistyczne korzenie nazizmu XIII Totalitary�ci s� w�r�d nas XIV Warunki materialne a idealne cele XV Perspektywy �adu mi�dzynarodowego XVI Zako�czenie INDEKS = Przedmowa do wydania polskiego = Przedmowa do polskiego t�umaczenia Drogi do niewolnictwa napisana w lipcu 1983 roku w Obergorgl. W chwili, gdy ksi��ka ta uka�e si� w polskim t�umaczeniu b�dzie to ju pi�tnasty jej przek�ad w ci�gu czterdziestu lat jakie up�yn�y od pierwszego wydania w 1944 roku. Fakt ten nast�puje wkr�tce po wydaniu wersji rosyjskiej. Rok 1984, dzi�ki znacznie s�awniejszej ksi� ce George'a Orwella, do napisania kt�rej w spos�b widoczny zainspirowa�a go lektura pierwszego wydania mojej ksi� ki, sta� si� symbolem niebezpieczestwa jakie zagra a�o nam ze strony iluzji rz�dz�cych �wiatem przed czterdziestu laty. Jestem przekonany, i Orwell i ja zas�ugujemy na pewien kredyt zaufania poniewa� nie wpadli�my w pu�apk�, kt�ra zwiod�a tak wielu ludzi maj�cych wprawdzie dobre zamiary, ale nierozs�dnych. Przed czterdziestu laty, gdy z kocem ostatniej wojny przybra�a na sile dyskusja na temat potrzeby alternatywnych �ad�w spo�ecznych i gospodarczych, zdo�ano unikn�� realizacji pewnej, ca�kowicie przekonywaj�cej decyzji, uznawszy zasadnie, i z prawdziwego twierdzenia naukowego o tym, co jest, nie spos�b wyci�gn�� wniosk�w o tym co, z moralnego punktu widzenia, by� powinno. Jest to absolutna prawda. Lecz chocia nauka nie ma w�a�ciwych uprawnie, aby os�dza� wzgl�dn� warto�� r� nych przekona moralnych, to jest przecie nie tylko uprawniona do udzielenia odpowiedzi na bardzo istotne pytania, ale tych odpowiedzi wr�cz si� od niej oczekuje. Co mianowicie, doprowadzi�o do powstania r� nych przekona moralnych, zw�aszcza na temat w�asno�ci prawatnej i rodziny, jakie ywi si� w r� nych spo�eczestwach? S� to pytania trudne, ale �ci�le naukowe. Je�li odpowied� naukowa stwierdza�aby, i jeden z owych alternatywnych system�w moralnych doprowadzi do �mierci po�owy ludno�ci wsp�czesnego �wiata, nauka nie by�aby w stanie rozstrzygn�� czy jest to dobre, czy z�e, ale najzwyklejsi ludzie nie mieliby specjalnych w�tpliwo�ci, kt�ry z obu system�w bardziej im odpowiada. Friedrich August Hayek PRZEDMOWA Gdy zawodowy badacz zagadnie spo�ecznych pisze ksi� k� polityczn�, jego pierwszym obowi�zkiem jest powiedzie� to wprost. Ta ksi� ka jest ksi� k� polityczn�. Nie mam zamiaru ukrywa� tego nadaj�c jej, jak mo e m�g�bym to zrobi�, bardziej eleganckie i ambitne miano eseju z zakresu filozofii spo�ecznej. Ale, jakkolwiek by�my j� nazwali, zasadnicz� spraw� pozostaje to, e wszystko, co mam do powiedzenia wynika z pewnych podstawowych warto�ci. Mam nadziej�, e w tej ksi� ce wywi�za�em si� w spos�b w�a�ciwy z drugiego i niemniej wa nego obowi�zku: okre�lenia jasno i bez cienia w�tpliwo�ci jakie s� owe warto�ci podstawowe, na kt�rych oparty jest ca�y wyw�d. Chcia�bym do tego doda� jeszcze jedno. Chocia jest to ksi� ka polityczna, jestem absolutnie pewien, e przekonania w niej zawarte nie s� wyznaczone przez m�j osobisty interes. Nie znajduj� powodu, dla kt�rego ten typ spo�eczestwa, kt�ry uwa am za po �dany, powinien oferowa� wi�cej korzy�ci mnie, ni ogromnej wi�kszo�ci ludzi w moim kraju. Prawd� rzek�szy moi koledzy socjali�ci powiadaj�, e jako ekonomista powinienem mie� znacznie wa niejsz� pozycj� w tym typie spo�eczestwa, kt�remu jestem przeciwny; zak�adaj�c oczywi�cie, e by�bym sk�onnny zaakceptowa� ich pogl�dy. Jestem r�wnie pewien, e m�j sprzeciw wobec tych pogl�d�w nie zrodzi� si� z tego powodu, e r� ni� si� one od przekona, kt�re mia�em, staj�c si� doros�ym cz�owiekiem. S� to bowiem te pogl�dy, kt�re podziela�em jako m�odzieniec i one sprawi�y, i zaj��em si� zawodowym uprawianiem ekonomii. Na u ytek za� tych, kt�rzy - zgodnie z obecn� mod� - doszukuj� si� w g�oszeniu opinii politycznych jedynie interesownych motyw�w, niech mi wolno b�dzie doda�, e mam wszelkie powody, aby nie pisa� czy nie publikowa� tej ksi� ki. Zapewne obrazi ona wielu ludzi, z kt�rymi pragn��bym yc w przyja�ni. Pisz�c j� musia�em od�o y� na bok prac�, do kt�rej czuj� si� lepiej przygotowany i na d�u sz� met� przywi�zuj� do niej wi�ksze znaczenie. Ponadto ksi� ka ta uprzedzi wielu do wynik�w moich bardziej akademickich prac, do jakich sk�aniaj� mnie moje upodobania. Je�li mimo to uzna�em napisanie jej za obowi�zek, przed kt�rym nie wolno si� uchyli�, to sprawi� to przede wszystkim szczeg�lny i wa ki moment w obecnej dyskusji o problemach przysz�ej polityki ekonomicznej, kt�rego opinia publiczna nie jest dostatecznie �wiadoma. Jest faktem, e wi�kszo�� ekonomist�w zosta�a wci�gni�ta przez machin� wojenn� i zmuszona do milczenia w zwi�zku z pe�nieniem przez siebie urz�dowych funkcji, i e w rezultacie publiczna opinia na temat tych problem�w jest w zatrwa aj�cym stopniu kszta�towana przez amator�w i dziwak�w, ludzi, pragn�cych przy tej okazji upiec w�asn� piecze, albo sprzeda� cudowny lek na wszystko. W takich okoliczno�ciach, gdy jeszcze dysponuje si� wolnym czasem na pisanie, nie ma si� prawa chowa� dla siebie obaw, jakie ostatnie tendencje musz� wywo�a� w umys�ach wielu spo�r�d tych, kt�rzy nie mog� ich publicznie wypowiedzie�. Jednakowo w innych warunkach ch�tnie pozostawi�bym dyskusj� nad kwesti� polityki pastwowej tym, kt�rzy s� do tego bardziej upowa nieni i posiadaj� w tym zakresie lepsze kwalifikacje. Podstawowa argumentacja tej ksi� ki by�a po raz pierwszy zarysowana w artykule pt. Freedom and the Economic System, kt�ry ukaza� si� w <192>Contemporary Review<170> z kwietnia 1938 roku i by� p�niej przedrukowany w rozszerzonej wersji jako jeden z Public Policy Pamphlets redagowanych przez prof. H. D. Gideonse dla University of Chicago Press (1939). Winienem wyrazi� wdzi�czno�� wydawcom obu tych publikacji za zgod� na przytoczenie z nich pewnych ust�p�w. F. A. Hayek WPROWADZENIE @MOTTO = Niewiele jest odkry� bardziej irytuj�cych ni te, kt�re ujawniaj� rodow�d idei. Lord Acton Wydarzenia wsp�czesne tym si� r� ni� od historycznych, e nie znamy skutk�w jakie mog� wywo�a�. Patrz�c wstecz jeste�my w stanie oszacowa� znaczenie przesz�ych zdarze i ustali� konsekwencje do jakich doprowadzi�y one w swym przebiegu. Lecz, gdy dzieje biegn� swoim torem nie s� dla nas histori�. Wiod� one nas ku nieznanemu l�dowi, my za� tylko z rzadka i niewyra�nie dostrzegamy to, co le y przed nami. By�oby inaczej, gdyby dane nam by�o prze y� po raz drugi te same wydarzenia, dysponuj�c zarazem pe�n� wiedz� o tym, co widzieli�my uprzednio. Jak e w�wczas odmiennie przedstawia�yby si� nam rzeczy, jak wa ne i budz�ce l�k wydawa�yby si� nam zmiany, kt�re teraz ledwie zauwa amy! Chyba szcz�liwie si� sk�ada, e cz�owiek nigdy nie b�dzie m�g� tego do�wiadczy� i nie wie nic o prawach, kt�rym historia musi by� pos�uszna. Mimo, i historia nigdy w pe�ni si� nie powtarza, i w�a�nie dlatego, i aden rozw�j wypadk�w nie jest nieuchronny, mo emy w pewnej mierze nauczy� si� od przesz�o�ci, jak unika� powtarzania tego samego przebiegu wydarze. Nie trzeba by� prorokiem, aby zdawa� sobie spraw� z nadchodz�cych niebezpieczestw. Przypadkowe po��czenie do�wiadczenia i uwagi cz�sto ukazuje komu� zdarzenia od strony, kt�r� do tej pory niewielu dostrzega�o. Ksi� ka ta jest rezultatem do�wiadczenia na sobie powt�rnego prze ycia niemal tego samego okresu historycznego, lub przynajmniej dwukrotnego prze�ledzenia bardzo podobnej ewolucji idei. Cho� nie jest prawdopodobne, aby do�wiadczenie to mo na by�o zdoby� w jednym kraju, w pewnych okoliczno�ciach wszak e mo na zyska� je przez d�ugotrwa�e przebywanie kolejno w r� nych krajach. Wprawdzie wp�ywy jakim podlega og�lny kierunek my�lenia po�r�d najbardziej cywilizowanych narod�w s� w znacznej mierze podobne, niekoniecznie jednak oddzia�uj� one w tym samym czasie i w tym samym tempie. Zatem przenosz�c si� z jednego kraju do drugiego mo na czasami dwukrotnie zaobserwowa� podobne fazy przemian intelektualnych. Zmys�y wyostrzaj� si� wtedy szczeg�lnie. Gdy kto� ponownie s�yszy opinie i powt�rnie dowiaduje si� o zalecanych metodach, z kt�rymi zetkn�� si� po raz pierwszy przed dwudziestu lub dwudziestu pi�ciu laty, nabieraj� one dla niego nowego znaczenia, jako symptomy pewnej okre�lonej tendencji rozwojowej. Sugeruje to, je eli nie nieuchronno��, to przynajmniej prawdopodobiestwo, e rozw�j wypadk�w b�dzie mia� podobny przebieg. Trzeba teraz koniecznie sformu�owa� t� trudn� do zaakceptowania prawd�, i grozi nam w pewnej mierze powt�rzenie losu Niemiec. To prawda, e niebezpieczestwo nie jest bezpo�rednie, a warunki w Anglii i Stanach Zjednoczonych s� nadal tak odleg�e od tych, kt�rych �wiadkami byli�my w ostatnich latach w Niemczech, e trudno uwierzy�, i zmierzamy w tym samym kierunku. Chocia jednak droga ta jest d�uga, to im dalej si� ni� pod� a, tym trudniej z niej zawr�ci�. Wprawdzie w dalszym horyzoncie czasowym jeste�my panami w�asnego losu, to przecie na kr�tsz� met� jeste�my niewolnikami idei, kt�re sami stworzyli�my. Tylko w�wczas, gdy w por� rozpoznamy niebezpieczestwo, mo emy mie� nadziej�, e go unikniemy. Oczywi�cie Anglia i Stany Zjednoczone nie s� jeszcze podobne do Niemiec Hitlera, Niemiec czasu obecnej wojny. Ale badacze pr�d�w umys�owych nie mog� nie dostrzec, i istnieje wi�cej, ni tylko powierzchowne podobiestwo mi�dzy zasadniczym kierunkiem my�lenia w Niemczech podczas ostatniej wojny [I wojny �wiatowej przyp. t�um.] i po jej zakoczeniu, a obecnym nurtem idei w tych demokratycznych krajach. Wyst�puje tam obecnie to samo przekonanie, i organizacja pastwa przyj�ta dla cel�w ob...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]