Hardy Powrót na wrzosowisko, Ksiązki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Thomas HardyPowr�t na wrzosowisko(T�umaczy�a Aldona Szpakowska)Ju� si� �egna�emZe smutku Pani�,Ju�em j� my�la� rzuca� i bez jednej �zy,Lecz ona, p�ocha,Dalej mnie kocha,I taka dla mnie czu�a, taka wierna mi!Ju�em j� zwodzi�,Ju�em odchodzi�,Lecz c�! Taka jest czu�a, taka wierna mi!John Keats, EndymionPRZEDMOWA AUTORACzas opisanych w tej powie�ci wydarze� to lata mniej wi�cej czterdzieste, kiedystar� miejscowo�� k�pieliskow� zwan� �Budmouth� wci�� jeszcze opromienia� blaskdawnej �wietno�ci i s�awy z czas�w kr�l�w Jerzych. Romantycznemu, obdarzonemuwyobra�ni� samotnemu mieszka�cowi g��bi kraju wydawa�a si� ona niezwykleinteresuj�ca.Pod og�ln� nazw� wrzosowiska Egdon, jak� nada�em ponuremu krajobrazowi z mojejopowie�ci, kryje si� kilkana�cie rzeczywi�cie istniej�cych wrzosowisk. Wszystkies� do siebie podobne, maj� identyczny charakter, chocia� dzisiaj jest to mniejwidoczne, gdy� niekt�re kawa�ki ziemi zosta�y zaorane lub obsadzone drzewami.Mi�o mi pomy�le�, �e mo�e jakie� miejsce na tym rozleg�ym terenie, kt�regopo�udniowo-zachodni� cz�� opisa�em, jest wrzosowiskiem Leara, legendarnegokr�la Wessexu.Lipiec 1895Ksi�ga pierwszaTRZY KOBIETYIKRAJOBRAZ, W KT�RYM CZAS SI� ZATRZYMA�Pewne sobotnie listopadowe popo�udnie przechodzi�o ju� w przedwieczorny zmierzchi rozleg�y obszar ugoru, znanego jako wrzosowisko Egdon, przybiera� barw� corazciemniejszego br�zu. Zwisaj�ca nisko bia�awa p�achta ob�ok�w, kt�ra odcina�a good nieba, wygl�da�a jak namiot maj�cy za podstaw� ca�e wrzosowisko.Na horyzoncie zaznacza�a si� wyra�nie linia zetkni�cia niebios, zasnutych tymbia�ym welonem, z pokryt� ciemn� ro�linno�ci� ziemi�. Przez ten kontrastwydawa�o si�, �e na wrzosowisku zapad�a przedwcze�nie noc, gdy� panowa�y tuniemal kompletne ciemno�ci, cho� na niebie ja�nia� jeszcze dzie�. Wie�niak�cinaj�cy janowiec orientuj�c si� wed�ug nieba pracowa�by dalej, lecz gdybyrozejrza� si� doko�a, postanowi�by dorzuci� par� ga��zek do wi�zki i wraca� dodomu. Daleka linia graniczna ziemi i firmamentu zdawa�a si� rozdziela� nie tylkomateri�, ale i czas. Sam koloryt wrzosowiska sprawia�, �e wiecz�r nadchodzi� tuo p� godziny wcze�niej. Ponury wygl�d tej okolicy potrafi� niejednokrotnieop�ni� �wit, omroczy� blask po�udnia, zwiastowa� groz� nie rozp�tanych jeszczeburz, a bezksi�ycow� nieprzeniknion� ciemno�� nocy wype�ni� przera�eniem itrwog�.Gdy mrok zasnuwa� to pustkowie, objawia�o si� jego wspania�e, osobliwe pi�kno,nikt zatem, kto nie widzia� wrzosowiska w takim momencie, nie m�g�by twierdzi�,�e je zna. Natur� Egdonu wyczuwa�o si� najlepiej, gdy nie widzia�o si� wyra�nieszczeg��w krajobrazu. Jego tajemnica objawia�a si� wieczorem i noc�, wtedy itylko wtedy ws�ucha� si� mo�na by�o w jego prawdziw� opowie��. Zaiste, tomiejsce mia�o co� wsp�lnego z noc� i kiedy si� zbli�a�a, w jej cieniach i wmroku tej ziemi wyczuwa�o si� wzajemne ku sobie ci��enie. Ten pos�pny obszarporos�ych wrzosem wzg�rz i dolin jak gdyby podnosi� si� na powitanie mi�ej muciemno�ci wieczoru i wydycha� mrok r�wnie szybko, jak zsy�a�y go na ziemi�niebiosa. Ciemno�ci ziemi i nieba ��czy�y si� w p� drogi w ponurym braterstwie.Ca�a okolica trwa�a teraz w pe�nej napi�cia czujno�ci. Kiedy wszystko doko�azapada�o w zadum� i sen, wrzosowisko z wolna si� budzi�o, nas�uchiwa�o. Co nocten Tytan zdawa� si� na co� czeka�, lecz wyczekuj�c tak, nieporuszony, od tylustuleci, przetrwa� tyle przemian, �e tylko jednego m�g� ju� wygl�da�:ostatecznego kresu.Tym, kt�rzy wrzosowisko ukochali, jawi�o si� ono we wspomnieniach jako miejsceszczeg�lnie bliskie i �askawe. Nie s� nam tak bliskie u�miechni�te, kwieciste iurodzajne r�wniny, one bowiem na sta�e harmonizowa� mog� jedynie z egzystencj�budz�c� wi�ksze nadzieje ni� nasza. W godzinie zmierzchu krajobraz Egdonu tchn��majestatem, lecz nie surowo�ci�, urzeka� dostoje�stwem bez ostentacji, zda si�,przed czym� ostrzega� i by� prawdziwie wielki w swej prostocie. Zdarza si�, �emury wi�zienia maj� wi�cej godno�ci ni� fasada dwukrotnie wi�kszego pa�acu:r�wnie� i to wrzosowisko cechowa�a wznios�o��, kt�rej pr�no by szuka� wmiejscowo�ciach s�yn�cych z konwencjonalnego pi�kna. Weso�e widoki raduj� nas wchwilach rado�ci, lecz niestety, nie zawsze jeste�my weseli. Cz�owiekapogr��onego w smutku nazbyt weso�y widok razi jak szyderstwo, a rzadziej si�zdarza, aby ponura okolica wprawi�a kogo� w przygn�bienie. Dziki Egdonprzemawia� do subtelniejszych, mniej pospolitych instynkt�w i do uczu�wykszta�conych p�niej ni� te, kt�re budzi czaruj�ce pi�kno otoczenia.Nasuwa si� pytanie, czy nie jest to ju� ostatni okres panowania klasycznegopi�kna. Pos�pny ug�r w Thule* sta� si� mo�e now� dolin� Tempe*, gdy� z dusz�cz�owieka mog� bardziej harmonizowa� ponure okolice, cho� by�y tak niemi�erodzajowi ludzkiemu w okresie m�odo�ci. Niedaleki wydaje si� czas � by� mo�e ju�nawet nadszed� � kiedy z ca�ego bogactwa przyrody tylko surowa szlachetno��wrzosowiska, morza czy g�r odpowiada� b�dzie nastrojom bardziej my�l�cej cz�ciludzko�ci. A� w ko�cu kraje takie jak Islandia stan� si� nawet dla zwyk�egoturysty tym, czym s� dzisiaj dla niego winnice i mirtowe gaje po�udniowejEuropy, i w drodze z Alp do piaszczystych wydm Scheveningen* przejedzie przezHeidelberg i Baden nie zwr�ciwszy na te miasta uwagi.Nawet najsurowszy asceta czu�by, �e ma naturalne prawo w�drowa� po Egdonie i �epoddaj�c si� urokowi tego krajobrazu, nie pob�a�a sobie nadmiernie. Ka�dy z nasma wrodzone prawo przynajmniej do tak przygaszonych barw, do tak surowegopi�kna. Tylko w rozkwicie lata panowa� tu nieco weselszy nastr�j. G��bi� prze�y�wywo�ywa�a nie wspania�o�� krajobrazu, ale jego powaga, przejawiaj�ca si�zazwyczaj w czasie mrocznej zimy, po�r�d burz i mgie�. Wtedy Egdon odwzajemnia�si� �ywio�om, bo burza by�a jego kochank�, a wicher przyjacielem. Ukazywa�y si�tu w�wczas dziwne zjawy. Odkryto, �e Egdon jest w�a�nie owym dotychczas nieuznanym pierwowzorem straszliwych kraj�w ciemno�ci, po kt�rych b��dzimy op�nocy w snach, pe�ni przera�enia, uciekaj�c przed gro��cym nieszcz�ciem. Poprzebudzeniu obraz ten znika z naszych my�li, ale jego wspomnienie powraca nawidok takich okolic jak wrzosowisko Egdon.W tej chwili by�o to miejsce idealnie harmonizuj�ce z natur� cz�owieka: aniupiorne, nienawistne czy szpetne, ani te� pospolite, bez tre�ci czy zbyt md�e,ale � jak cz�owiek � traktowane z lekcewa�eniem, a zdolne przetrwa�, przy tymosobliwie imponuj�ce i tajemnicze w swej przy�mionej monotonii. I jak z twarzycz�owieka d�ugo �yj�cego w odosobnieniu, i z jego oblicza przeziera�a samotno��.Tchn�o opuszczeniem i niepokoi�o u�pionym tragizmem.Ta mroczna, tajemnicza ziemia figuruje w ksi�dze katastralnej Wilhelma Zdobywcy.Opisano j� tam pod nazw� �Bruaria� jako pustkowie poros�e wrzosem, krzakamija�owca i g�ogu. Podano jej d�ugo�� i szeroko�� w milach, a chocia� nie mamypewno�ci, ile dok�adnie mierzy�a owa wczesno�redniowieczna mila, dane tejednak�e �wiadcz�, �e powierzchnia Egdonu niewiele si� w ci�gu tych wiek�wzmieni�a. �Turbaria Bruaria�, prawo zbierania darni z wrzosowiska, wymienionejest w dokumentach dotycz�cych tego rejonu. Leland okre�la �w ponury zak�tekjako �poros�� wrzosem i mchem� krain�.Tyle przynajmniej zrozumia�ych wiadomo�ci o tej okolicy nape�niaj�cych nasszczer� satysfakcj�, zachowa�o si� z zamierzch�ych czas�w. Egdon mia� zawsze �jak teraz � wygl�d dzikiego pustkowia. Cywilizacja od wiek�w by�a jego wrogiem.Od pojawienia si� ro�linno�ci okrywa�a go ta sama starodawna br�zowa szata �naturalny, nieodmienny str�j tej w�a�nie formacji. To wci�� jednakowe, czcigodneokrycie ziemi jest w jakim� sensie drwin� na ludzk� pr�no��, przejawiaj�c� si�w ubiorze. Cz�owiek ubrany w modny krojem i barw� str�j wyda�by si� nawrzosowisku kim� niew�a�ciwym. Tam bowiem, gdzie szata ziemi jest takprymitywna, i cz�owiek nosi� powinien najstarsze, najprostsze ubranie.Kto�, kto znalaz�by si� w �rodkowej dolinie Egdonu w takiej jak ta porze, gdypopo�udnie przechodzi w wiecz�r, i wsparty o pie� cierniowy zatoczy�byspojrzeniem daleki kr�g, a widz�c tylko poros�e wrzosem wzniesienia i grzbietypag�rk�w uprzytomni�by sobie, �e wszystko, co go otacza, trwa odprehistorycznych czas�w nie zmienione, jak gwiazdy nad jego g�ow� � odzyska�byr�wnowag� ducha, unosz�cego si� niepewnie na fali przemian, dr�czonegoniepowstrzymanym nap�ywem tego, co nowe. Ten wielki, dziewiczy obszar cechujeodwieczna niezmienno��, kt�rej nie posiada morze. Czy� wolno nam powiedzie� ojakimkolwiek morzu, �e jest stare? Poddawane procesowi destylacji przez s�o�ce,przyci�gane przez ksi�yc, odnawia si� z roku na rok, z dnia na dzie�, z godzinyna godzin�. Morze si� zmienia�o, zmienia�y si� pola, rzeki, wsie i ludzie, atylko Egdon pozostawa� taki sam. Jego teren nie jest na tyle pofalowany, �ebykorodowa�y go deszcze i wiatry, ani tak p�aski, �eby m�g� ucierpie� od powodzi iosadzania si� gleby. Z wyj�tkiem starej drogi i jeszcze starszego kopca � kt�rejednak tak wros�y przez wieki w krajobraz, �e sta�y si� jakby tworem natury �nawet drobne nier�wno�ci terenu nie by�y dzie�em kilofa, p�uga czy �opaty, lecz�ladami ostatnich zmian geologicznych.Wspomniany go�ciniec przecina� ni�ej le��c� cz�� wrzosowiska od kra�ca dokra�ca widnokr�gu. Na wielu odcinkach pokrywa� si� z dawn� boczn� drog�, kt�raniedaleko st�d ��czy�a si� z wielk� Zachodni� Drog� Rzymsk�, Via Iceniana, czyliIkenild Street. Warto zaznaczy�, �e cho� w tej przedwieczornej chwili mrokg�stnia� i przes�oni� ju� szczeg�y krajobrazu, go�ciniec wi� si� wyra�nie bia��wst�g�.IINA SCENIE POJAWIAJ� SI� LUDZIE,A WRAZ Z NIMI K�OPOTYDrog� t� szed� stary cz�owiek. G�ow� mia� bia�� jak szczyt wysokiej g�ry, plecyprzygarbione, wyg...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]