Hardy Kate - Miłość i adrenalina, Książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Kate HardyMiłość i adrenalinatytuł oryginału: A Date with the Ice PrincessROZDZIAŁ PIERWSZY– Abigail, wiem,żejesteś z nami od niedawna, więc może niepowinienem się do ciebie zwracać – powiedział Max Fenton, lekarz dyżurny– ale Marina włożyła mnóstwo pracy w organizację tej dobroczynnej aukcji.Pomyślałem,żemogłabyś coś zaoferować.Abigail dobrze wiedziała,żenajprościej byłoby poprosić tatę o zdjęciezespołu z autografami. Do tego o kilka płyt CD. Albo o przepustkę za kulisyw trakcie najbliższej trasy koncertowej Brydonsów. Ależycienauczyło ją zażadneskarby nie przyznawać się,żejej ojcem jest gitarzysta i wokalistarockowy Keith Brydon, założyciel i lider znanej kapeli. Nie wszyscy musząwiedzieć,żejej mieszkanie zostało zakupione dzięki tantiemom za przebój„Cynamonowe Cudo” iżeta piosenka powstała na jej cześć, gdy się urodziła.Łatwapopularność bardzo komplikujeżycie.Oczywiście może odmówić, ale aukcja ma służyć zebraniu funduszy nasprzęt, którego oddział potrzebuje.– Hm, no dobrze – odparła. – Masz jakiś pomysł?– Max, czy ja dobrze słyszę? Już się naprzykrzasz naszej nowejstażystce? – zapytała Marina, podchodząc i obejmując męża.– Tak, ale robię to w twoim imieniu. – Odwrócił się, by ją pocałować.1LTRCudowna para, tacy są w sobie zakochani, pomyślała Abigail. Byłazadowolona ze swego statusu Singielki, ale na moment ogarnęła jąmelancholijna zaduma. Jak by to było – być z kimś, kto tak bardzo kocha?– Nie przejmuj się, Abigail. – Marina przewróciła oczami. – Naprawdęnie musisz nic robić.A więc postawiono ją poza nawiasem. Jak zwykle. Czy naprawdę nigdynie będzie jej dane choć przez chwilę poczuć się częścią jakiegoś zespołu?– Ale ja chętnie się włączę – oznajmiła. – Mogłabyś mi cośpodpowiedzieć?– Serio? – Marina wyglądała na zdziwioną, ale i zadowoloną. – No cóż,ludzie zazwyczaj oferują zaproszenie na wspólną kolację, posprzątaniemieszkaniaczykoszsmakołyków.Tymogłabyśnaprzykład...zasponsorować komuś bilet do kina, z popcornem i napojami. Wiesz, coś wtym rodzaju.– Albo zaproponować randkę. Sukces murowany – wtrącił Max.– Przestań – zgasiła gożona.– To głupi pomysł. Sam wiesz, dlaczego...– Marina umilkła wystraszona.Abigail od razu domyśliła się, co takiego Marina wolała przemilczeć.– Nie szkodzi. Ja przecież wiem,żenazywają mnie KrólowąŚniegu–powiedziała oschle. – Tak samo było na stażu w poprzednim szpitalu.LT2R– Ludzie nie mają nic złego na myśli – mówiła Marina, starając siępokryć zmieszanie. – Ty po prostu... No, jesteś taka... na dystans. Trudno ciębliżej poznać.– Zgadza się.Cóż innego mogła odpowiedzieć? To prawda. Trzyma się zawsze zboku. I dobrze wie, dlaczego. Bo jak otoczenie dowiaduje się, kim jest,wszyscy nagle chcą się do niej zbliżyć, ale nikomu nie chodzi o nią.– Okej, zaoferuję randkę – zdecydowała.– Nie chcielibyśmy,żebyśczuła presję – ciągnęła Marina.– Wystarczy jakiś zestaw zabawek czy właśnie bilet do kina.To byłoby jakieś wyjście... Ale Abigail byłaświadoma, żejeśli z niegoskorzysta, nie zyska punktów u kolegów.– Nie, dlaczego? Randka jest okej – powiedziała.Na twarzy Mariny widać było ulgę.– Dzięki, Abigail. Jesteś wspaniała.LT3RMoże to będzie jakieś nowe otwarcie? Sposób na zdobycie przyjaciół wtymśrodowisku?I to prawdziwych przyjaciół. Takich, jakich nigdy nie miała.A może właśnie popełnia błąd? O tej ewentualności wolała nie myśleć...W kolejnym tygodniu, w piątek wieczór, odbywała się aukcjacharytatywna. Sala była wypełniona. Stawił się cały personel oddziałuratownictwa, z wyjątkiem rzecz jasna tych, którzy akurat mieli dyżur. Wtłumie Abigail dostrzegła także pracowników innych oddziałów, z którymiprzelotnie stykała się w trakcie przekazywania im pacjentów.Imprezę prowadzili lekarze Max Fenton i Marco Ranieri. Obaj takżewystawili na aukcji swoją gotowość do bycia przez jeden dzień kimś wrodzaju domowego niewolnika. Solidarnie też podbijali nawzajem swojestawki. Abigail kupiła – dając najwyższą cenę – dwa bilety na koncert muzykiklasycznej. A potem nastąpił moment, kiedy zaczęto licytować jej ofertę.Randkę z nią. Adrenalina zaczęła krążyć jej wżyłach.Dlaczego niewpadła na pomysł, by się z kimś umówić,żebędzie podbijał cenę? Sama bypotem za to zapłaciła, ale uniknęłaby nerwów. W końcu jest KrólowąŚniegu,z nią nikt się nie umówi z własnej woli.Marco i Max byli w swoimżywiole.Entuzjastycznie zachwalali jejwalory. Dość szybko cena osiągnęła wartość trzycyfrową i Abigailwstrzymała oddech. I wówczas męski głos przeciągle zadeklarował:– Pięćset funtów.Na miłość boską, toż to kwota kompletnie z kosmosu! Ten facet chybajej po prostu nie kojarzy. Abigail zaczęła modlić się w duchu,żebybyłoinaczej. Ciągle wstrzymywała oddech. Nie ośmielała się odwrócić. Kontaktwzrokowy z licytującym był w tej chwili rzeczą, której nie chciałaby zażadneLT4R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]