Hanes Pocahontas, KsiÄ…zki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mari HanesPocahontasdla "Skan Grupa"T�umaczy�:skanowa�: treewood Ewa Czerwi�skawersja: 1.xWst�pPrzed czterema wiekami w krainie zwanej Che-sapeake (co oznacza miejsce pe�neskorupiak�w) �y�o odwa�ne dziecko, kt�re poznali�my jako Pocahontas. Urodzi�asi� w plemieniu Indian amery-kariskich Algonkin�w. W czasach jej dzieci�stwa zAnglii zacz�li nap�ywa� ludzie pragn�cy si� osiedli� w Chesapeake, zieminazywanej przez nich Wirgini�. Ich przybycie na zawsze zmieni�o �ycie Pocahontasi ca�y �wiat Algonkin�w.Dzi�ki szczeg�owym listom i dziennikom pisanym przez Anglik�w wiemyzadziwiaj�co du�o o tej dziewczynce. W ksi��ce tej stara�am si� pozosta� wiernahistorii. Zmy�lone cz�ci opowie�ci zosta�y wplecione w fakty w taki spos�b, bystworzy� mo�liwie prawdziwy obraz tego, jak mog�a �y� i zachowywa� si�ksi�niczka Algonkin�w na pocz�tku siedemnastego wieku.Film Walia Disneya na nowo rozbudzi� zainteresowanie t� dziewczyn�, z pewno�ci�jednak nie u�wiadamiamy sobie, �e autentyczna historia kryje w sobie jeszczewi�cej przyg�d, �wiadczy o wi�kszej odwadze i ma daleko g��bsze znacze-nie.Taka,jak� historia ukazuje j� naprawd�.Wiele napisano na temat przyg�d kr�tkiego �ycia Pocahontas, tak�e o jejpodr�ach do Jame-stown oraz do Anglii. Ta ksi��ka jednak m�wi o najwspanialszejze wszystkich w�dr�wek podr�y jej ducha.Rozdzia� lPasa�er na gap�Ju� nadchodz�! Chocia� mieli na nogach mokasyny i st�pali brzegiem rzeki lekko icicho jak lanie, Pocahontas s�ysza�a ich rytmiczne kroki. Ukry�a si� pod derk� znied�wiedziej sk�ry na dnie cz�na z kory brzozowej, nale��cego do braci.Podci�gn�a nogi jeszcze mocniej i zwin�a si� w najmniejsz� jak mog�a, kulk�."Nie mog� mnie tu znale�� - my�la�a. - Musz� wyruszy� z nimi w t� podr�."Podchodzili coraz bli�ej. Nie s�ysza�a, by pad�o cho� jedno s�owo. Wiedzia�a, �es�owa nie by�y potrzebne. Pomi�dzy tymi dwoma - Parahun-tem, Jej starszym bratemi bratem przyrodnim Ta-tacoopem, Zapalczywym - istnia�o pe�ne zrozumienie.S�ysza�a odg�osy umieszczania w cz�nie, tu� obok niej ostatnich rzeczy - �uku,strza� i w��czni, jak si� domy�la�a. Bracia zawsze trzymali je w zasi�gu r�ki.Poczu�a, �e jej kryj�wka zaczyna si� ze�lizgiwa�, us�ysza�a chrz�st piaskuponi�ej swojego ucha - bracia spychali ��dk� na rzek�.Wstrzyma�a oddech. Cz�no przechyli�o si� do przodu, gdy Parahunt zaj�� swezwyk�e miejsce. Nast�pny ko�ysz�cy ruch. To Tatacoope siada� z ty�u, tu� przyjej kryj�wce.Cisz� poranka przerwa� mocny g�os Parahunta. By�a to modlitwa, kt�r� zawszewypowiada� przy pierwszym uderzeniu wios�a, zwracaj�c twarz w kierunku s�o�ca.- Dzi�ki Ci, Bo�e-Stw�rco - m�wi� �piewnie - za dar Drzewa na to cz�no, kt�rymmo�emy p�yn��" po Twoim darze Wielkiej Rzeki.Bracia wios�owali rytmicznie. W uszach Poca-hontas pluskanie wody o ��dk�brzmia�o radosn� melodi�. Poprzez kor� brzozy wciska� si� orze�wiaj�cy ch��dwody. W Pocahontas, jak rozkoszne, musuj�ce p�cherzyki, wzbiera�a rado�� -musia�a zacisn�� usta, by nie zacz�� chichota�. Jej plan si� uda�! P�yn�a znimi!Ale dok�d?O tym Pocahontas nie mia�a poj�cia.Wiedzia�a, �e nie wybierali si� wraz z innymi wojownikami na polowanie napot�nego wieloryba. To nie by�a odpowiednia pora roku. Poza tym, mimo ca�ejswej odwagi, nie mia�a pewno�ci, czy chcia�aby p�yn�� po wodach morza, zwanegoprzez jej lud Chesapeake, albo jeszcze dalej, na falach Wielkiego SzaregoOceanu.* Na czas d�u-* Ocean Atlantycki - (przyp. t�um.).10cich wypraw na wieloryby, m�czy�ni z jej wioski pozostawiali swe dumne cz�nabrzozowe. Wyruszali w wi�kszych �odziach, wydr��onych w ogromnych pniach drzew,takich kt�re mog�y unie�� wiele wsp�lnie wios�uj�cych, silnych ramion.W ci�gu swego kr�tkiego dziewi�cioletniego �ycia Pocahontas s�ysza�a wieleopowie�ci o polowaniach na wieloryby. Kiedy� podczas takiej wyprawy jej starszybrat dosta� si� pod straszliwe uderzenie wlelorybiego ogona i ju� nie wr�ci� dodomu.Pocahontas wiedzia�a te�, �e Parahunt i Tatacoope nie pod��ali na wojn�plemienn�. Wyprawy wojenne zdarza�y si� cz�ciej ni� polowania na wieloryby,poniewa� jej ojciec by� pot�nym kr�lem Algonkin�w i sam siebie nazwa� Powha-tan- Niezwyci�ony. Zwyci�y� trzydzie�ci plemion i rz�dzi� teraz ponad dwustomawioskami, wi�c jego lud zazna� niema�o walki. Od wielu jednak ksi�yc�w w wioscenie odbywa�y si� ta�ce wojenne. Nie widzia�a te� nigdzie barw wojennych w czasieprzygotowa� braci do podr�y.Nie ulega�o te� w�tpliwo�ci, i� tylko oni dwaj zostali wybrani na wypraw�.Podgl�da�a ich z daleka na tajnej naradzie z ojcem. Twarze mieli powa�ne im�wili szeptem. Obserwowa�a r�wnie�, jak pokrywali czubek w��czni b�yszcz�cymmetalem, nabytym za wysok� cen� od nieznanego handlarza z dalekiej p�nocy.C� to wszystko mog�o oznacza�?- Ojcze, czy mog� pojecha� z bra�mi? - zapyta�a.Powhatan uni�s� brwi i kategorycznie potrz�sn�� g�ow� w ge�cie odmowy. Nie pad�onawetst�wo wyja�nienia. To jednak tylko wzmog�o jej pragnienie, by wzi�� udzia� w tejwyprawie.Wkr�tce �agodne ko�ysanie ��dki u�pi�o j�. Pod ci�k� sk�r� nied�wiedzia by�ojej przytulnie jak ma�ej wiewi�rce w swym gnie�dzie w dziupli. �ni�a o pi�knieWielkiej Rzeki, gdy prowadzi�a po niej swe cz�no. P�yn�a poprzez cienistyzielony las a� do Chesapeake. Z Wielkiego Szarego Oceanu przyp�yn�� Wieloryb, bysi� z ni� spotka� i porozmawia�. By� oczywi�cie przyjacielski. Z pewno�ci� nieuderzy�by jej ogonem.Nagle wszystko zacz�o si� trz���. Tu� obok g�owy s�ysza�a stukot i skrzypienie.Z okrzykiem przera�enia usiad�a i odrzuci�a sk�r� nied�wiedzia. Wodarozpryskiwa�a jej si� na twarzy. �wiat by� bia�y, mokry i wiruj�cy.Cz�no w�a�nie pokona�o obszar prog�w skalnych. Natychmiast opu�ci� j� strachspowodowany tak gwa�townym przebudzeniem si�, ale zadr�a�a na my�l o reakcjibraci na jej widok. ��dka szybko ze�lizgn�a si� na spokojniejsz� wod�, podczasgdy na twarzach Parahunta i Tatacoope'a wzbiera�a burza. Wci�gn�li wios�a, byda� si� unie�� w kierunku wolniejszego pr�du i patrzyli spode �ba na pasa�era nagap�.- Pocahontas! - zagrzmia� Tatacoope. Z�apa� j� za ucho i poci�gn��, a�krzykn�a. - Ty ma�a oszustko! Jeste� tak samo szybka, przebieg�a i psotna jakta ma�a wydra, kt�r� trzymasz! Chyba po powrocie do domu zabij� j� za podsuwanieci takich pomys��w! - Poci�gn�� j� jeszcze mocniej za ucho.- Nie! - wrzasn�a, my�l�c bardziej o swym ukochanym zwierz�tku ni� o b�lu.Przesta�! - rozkaza� Parahunt. Tatacoope "Tn�nii chwyt. Ale p�omie� hamowanegognie-jaki ujrza�a w oczach Parahunta, by� znacznie od bolesnego ci�gni�cia jejza ucho przezTatacoope'a. .... u x -i_ Wiesz, �e ojciec zabroni� et jecha� z nami! -Parahunt ciska� s�owami w siostr�. Szarpni�ciemchwyci� wios�o._ Tak ale ja jestem bardzo odwa�na! - po-wiedzia�a^ chocia� coraz wi�cej �ezpojawia�o si� w jej oczach.- Wiem - odpar�._ Nie idziecie na wojn� - stwierdzi�a Pocahontas. - Widz� to.- Nie - przyzna�.- I to nie jest sezon polowania na pot�nego wieloryba.- Nie.- Czy wybieracie si� na zwiady do naszych wrog�w, Irokez�w?- Nie.- Wi�c dlaczego nie mog� i�� z wami? - b�aga�a. Podnios�a sw�j ma�y koszyk naprowiant wype�niony kukurydz� i suszonymi jagodami. - Popatrz! Wzi�am w�asnejedzenie. Nie b�d� wam ci�arem.Usta Parahunta prawie zaokr�gli�y si� w u�miechu, ale widzia�a, �e postanowi�by� surowy. - Nie chodzi o jedzenie, moja ma�a siostrzyczko - powiedzia� poprostu. - Udajemy si� w podr�, kt�ra jest zadaniem dla m�czyzn, a niedzieci�c� Zabaw�. Nie potrafisz zrozumie� tej wyprawy ani jej celu.- Mo�emy j� tu wysadzi� - zaproponowa� Tatacoopc. Ton jego g�osu by� okrutny.Parahunt zastanowi� si� przez chwile. - Nie, to za daleko, �eby sz�a sama w tychniebezpiecznych czasach. - Nie m�wi�c nic wi�cej obr�ci� cz�no i zacz��mozolnie wios�owa� w g�r� rzeki. Wracali do Comoco, wioski wodza Powhatana.Patrz�c na silne ramiona braci walcz�cych z pr�dem, Pocahontas westchn�a zrozczarowaniem. "To niesprawiedliwe" - my�la�a. Dlaczego nie mog�a wzi�� udzia�uw tej podr�y? Przecie� sama pomaga�a budowa� to cz�no. Dba�a o nie tak samojak oni. To ona sili�a si�, by wygi�� te wewn�trzne wr�gi ��dki, gotuj�c ga��ziew gli-niance wype�nionej wod� i gor�cymi kamieniami, kt�re sama przynios�a.Parahunt pozwoli� jej nawet przyszy� niekt�re starannie dobrane kawa�ki korycienkimi plastrami z brz�z. Za pomoc� ko�cianej ig�y jej w�asne palceprzeci�ga�y cienkie sznurki, zrobione z korzeni i kory wi�zu, aby przyszy�plastry kory brzozowej. To jej d�onie wciera�y �ywic� sosnow� w celuuszczelnienia szw�w.Pami�ta�a u�miech na twarzy Parahuntar - Moja ma�a siostrzyczka pracuje takci�ko, �e cz�� cz�na nale�y do niej. - Zgodzi�a si� z nim, oczywi�cie.Przejrzysta rzeka ucieka�a pod ��dk�, kiedy p�yn�li z powrotem do domu.Pocahontas dostrzeg�a ciep�e promienie s�orica przenikaj�ce wod� a� do �awicypstr�g�w. Po obu stronach rzeki las t�tni� �yciem. Bezszelestnie �lizgaj�ce si�cz�no nie przeszkodzi�o bobrowi ani norce. Dziewczynka zobaczy�a te�czerwonog�owe kaczki i niebieskie czaple, i g?si krzycz�ce ponad ich g�owami wswej drodze na p�noc. W tym spokojnym zachwyceniu prawie zapomnia�a o tym, �ewraca do wioski, do swoich dziewcz�cych obowi�zk�w i do ojca.- Ojciec na pewno zrozumie, dlaczego ukry�am si� w �odzi - m�wi�a do siebie,wdzi�czna, �e w tej zakazanej podr�y mog�a przynajmniej dotrze� tak daleko.Ojciec by� bardzo m�dry, bo prze�y� ju� prawie siedemdziesi�t lat. Tak,zrozumie.- Czy rzeczywi�cie? - Zacz�a si� martwi�.Zbyt szybko znajomy d�wi�k zapowiedzia� blisko�� domu. By� to odg�os wodospaduna strumieniu wpadaj�cym do rzeki tu� powy�ej Comoco.Kiedy pokonali zakr�t, mog�a ju� dojrze� wysokie ogrodzenie z pni, jakiePowhatan wybudowa� wok� pi��dziesi�ciu wigwam�w wioski. Widok ten obudzi� wniej dziwn� obaw� - ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]