Hassel Sven - Generał SS (1969), E-BOOKI, Nowe (h - 123)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sven Hassel
Generał SS
Tłumaczył z francuskiego
Juliusz Wilczur-Garztecki
O świcie wielkie bagno śmierdziało.
Wpatrywały się w nas oczy martwe i zgniłe.
Nieopisany smutek płynął z czaszek o pustych oczodołach,
Lecz mimo wszystko trawa łąkowa rozrastała się wspaniale.
Dedykuję tę książkę memu synowi Michaelowi oraz
jego młodym rówieśnikom, w nadziei, że ich życie
służyć będzie ratowaniu ludzi, a nie ich unicestwianiu
tak, jak to czyniło moje pokolenie i ja sam.
Niemcy miały to szczęście, że znalazły przywódcę, który umiał zjednoczyć
wszystkie siły kraju dla dobra wspólnoty.
„Daily Mail”, Londyn, 10.07.1933
Sobota 3 czerwca 1934 r. była w Berlinie dniem najgorętszym od lat. Historia zaś
uczyniła go jednym z najkrwawszych. Na długo przed wschodem słońca miasto otoczył
szczelny kordon oddziałów zbrojnych: wszystkich prowadzących do miast dróg strzegli ludzie
generała Goeringa i Reichsführera SS Himmlera.
O godzinie 5 rano wielki, czarny mercedes z napisem na przedniej szybie „SA
Brigadenstandarte” został zatrzymany na szosie między Lubeką a Berlinem, jednym
szarpnięciem wyciągnięto z niego i wrzucono do samochodu policyjnego generała brygady.
Zaś jego kierowcy, Truppenführerowi SA Horstowi Ackermannowi, poradzono, aby znikał
natychmiast. Pognał więc na złamanie karku do Lubeki, gdzie złożył meldunek szefowi policji.
Ten z początku nie chciał mu uwierzyć. Z czołem ociekającym potem przemierzał wielkimi
krokami swój gabinet, potem wezwał swego starego przyjaciela, szefa policji kryminalnej.
Obaj należeli do SA, starej gwardii narodowosocjalistycznych oddziałów szturmowych, lecz w
zeszłym roku, jak wszyscy oficerowie policji Trzeciej Rzeszy, zostali przeniesieni do SS.
-
Grünert! To może być tylko pomyłka! Przecież nie można ot tak aresztować jednego z
najsłynniejszych oficerów SA!
-
Tak sądzisz? - Zachichotał radca policji kryminalnej.
- Można zrobić o wiele więcej! Radzę ci odejść jak najdalej od telefonu i obserwować
ulicę. Masz klucz od tylnych drzwi? Mam nadzieję, że nikt o tym nie wie? Co do mnie, od
dawna przewidywałem nadejście tego dnia i przygotowałem się do niego, obserwowałem
objawy. Eicke nieźle sobie teraz daje radę, a obóz Bergemoor ewakuowano. Ale nie jest
powiedziane, że ma pozostać pusty. To esesmani Eickego go przejęli, jego mordercy są
gotowi.
Generał brygady Paul Hatzke został umieszczony w celi w dawnej szkole
podchorążych w Gross Lichterfeld, obecnie to koszary ochrony Adolfa Hitlera. Więzień palił
spokojnie siedząc na stosie cegieł, wyciągnąwszy przed siebie nogi w kawaleryjskich butach.
Generał brygady Paul Hatzke, naczelny dowódca policji SA, złożonej z 50 000 ludzi, oraz
ekskapitan gwardii Jego Cesarskiej Mości, nie miał żadnych powodów do obaw. W ogóle ich
nie miał. Słychać było hałasy i to wszystko. Co chwila trzaskały drzwi, od czasu do czasu
rozlegał się krzyk. Esesman, który odprowadził go do celi, mruknął słowo „bunt”. Co za
idioci!
- Buntują się członkowie SA? Wiedziałbym o tym! - Wrzasnął generał. - To potworna
pomyłka!
- Oczywiście - potwierdzili esesmani. - Oczywiście, to zawsze pomyłka.
Generał podniósł wzrok na zakratowane okienko i otworzył czwartą paczkę
papierosów.
- „Bunt” - z tego co wiedział, SA nie miało potrzebnej do tego broni. Co do tego był
bardzo szczegółowo poinformowany. Prawda, że ludzie w SA nie aprobowali rewolucji z roku
1933. Nie dotrzymano żadnych obietnic, danych dwóm milionom członków SA, nawet tego, że
zapewni się im pracę, czyli tego, czego żądało 90% z nich. Na pewien czas zrobiono z nich
policję pomocniczą z nędznym uposażeniem, niższym, niż zasiłek dla bezrobotnych w czasach
Republiki Weimarskiej. Prawie wszyscy zostali na lodzie. Niezadowoleni, to prawda, ale
zbuntowani przeciw Führerowi? Nigdy! Gdyby ludzie z SA podnieśli głowy, byłoby to przeciw
starej Armii Rzeszy, wrogowi numer jeden ludzi pracy.
Nastawił uszu. Czyżby salwa? Silnik ciężarówki ryczał pełną mocą; strzelała rura
wydechowa. Ciekawe, a przecież zdawało mu się, że słyszy strzał karabinowy. Ale jakżeż,
salwy w samym środku Berlina, w czasie tej cudownej, letniej soboty? Gdy ludzie wyjeżdżają
na niedzielne urlopy?
Dłonie mu zwilgotniały, jeszcze dwa strzały... Na Odyna i Thora! Tak, wystrzały. Silnik
ciężarówki ryczał nieustannie. Czy po to, aby zagłuszyć inny hałas? Zadrżał. Co właściwie
robi banda Himmlera? Przecież nie rozstrzeliwuje się ludzi z powodu zwykłego podejrzenia!
Może u tych dzikusów południowych Amerykanów, ale nawet nie u Rosjan. Zrobili dobre
wrażenie na nim ci Rosjanie, gdy był na stażu oficera rezerwy w Moskwie, od 1925 do 1928
roku. Oficerowie radzieccy byli znakomici, instruktorzy również; znali się na walkach
ulicznych i oficerowie niemieccy wiele im zawdzięczali.
Jeszcze jedna salwa! Czy to były ćwiczenia, czy też rzeczywiście było coś z prawdy w
tym, co mu powiedziano? Zbuntowani ludzie z SA mogli być tylko szaleńcami.
Z
resztą stali
się zbyt liczni, zwerbowano do SA członków konserwatywnego Stahlheimu, którego głową był
książę. Co trzeba teraz zrobić z tą zemstą szlachty?
Silnik ciężarówki ryczał nieustannie. Zdjęty grozą generał pojął, że nie idzie o żadne
ćwiczenia, sprawa stawała się poważna. Od kilku godzin strzelał pluton. Co u diabła kryło się
za tą hordą SS? Na przykład ów straszliwy, mały bibliotekarz z Monachium to człowiek
śmiertelnie niebezpieczny, próżny i zgryźliwy, do tego, jak opowiadano, homoseksualista. A
co zrobił Führer z tego Himmlera, człowieczka chorobliwie podejrzliwego?
Hałas butów przed drzwiami jego celi. Skrzypnął zamek. W wejściu pojawił się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]