Harris Lynn Raye - Zapach miłości, E-BOOK Wydawnictwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Lynn Raye HarrisZapach miłościROZDZIAŁ PIERWSZY- Halo, dziewczyno!Holly Craig spojrzała na wysokiego, przystojnego mężczyznę. Uwagę zwracały przenikliwe,szare oczy i rysy twarzy jak wyrzeźbione z marmuru. Ciemne włosy, zgrabny nos i wysokie kościpoliczkowe dopełniały atrakcyjnej całości.- No rusz się, dziewczyno, nie mam dla ciebie całego dnia - powiedział z lekko wyczuwalnymwłoskim akcentem.Hollyścisnęłamocniej rączkę wysłużonej walizeczki i niepewnie przestąpiła z nogi na nogę.- Nie wiem, czy...Niecierpliwie pstryknął palcami.- Podobno chciałaś się ze mną widzieć?- Pan Di Navarra?- We własnej osobie.Och! Powinna była od razu rozpoznać wszechwładnego szefa Navarra Cosmetics. Tym bardziejżewidywała go wcześniej na zdjęciach.Okropna z niej gapa. A to, tak ważne spotkanie od razu zaczęło sięźle.Spokojnie, dziecko, powiedziałaby jej babka. Dasz sobie radę.Wyciągnęła rękę.- Bardzo mi miło. Jestem Holly...Zbył ją machnięciem ręki i bezceremonialnie mierzył wzrokiem.Miała na sobie swój najlepszyżakiet,pochodzący jednak sprzed pięciu sezonów. Czarny, oponadczasowym fasonie, służył jej całkiem dobrze, no i był jedyny, jaki miała.Jak na razie, spotkanie przebiegało zupełnie niezgodnie z jej oczekiwaniami, ale nie chciałazaczynać od sporu.- Odwróć się - zażądał.Zarumieniona z przykrości wykonała polecenie. Powoli obróciła się wokół własnej osi i znówstanęła z nim twarzą w twarz.- Tak - zwrócił się do kręcącej się w pobliżu asystentki. - Ta może być. Daj znać na plan.- Oczywiście, proszę pana.Asystentka zawróciła do biura, z którego oboje przyszli.- Idziemy - zarządził Drago.Holly stała jak słup, wpatrzona w jego plecy, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu.Raczej zniecierpliwiony niż zły, przystanął i spojrzał przez ramię.- Idziesz czy nie?Mogła mu wypomnieć brak taktu albo pominąć milczeniem dziwaczne maniery i wykorzystaćswoją szansę. Walizeczka w jej dłoniach zdążyła się rozgrzać od kurczowegościskaniai pachniałaupakowanymi wśrodkupróbkami. Aromat przywołał wspomnienie domu. Obie z babką długo marzyłyo bardziej profesjonalnym wykorzystaniu skomponowanych przez siebie perfum, niż tylkozaspokajanie potrzeb przyjaciółek i znajomych z miasteczka.Przyjechała z daleka, by spotkać się z szefem NC, wydając na ten cel wszystkie swojeoszczędności. Zostało jej tylko tyle, by opłacić nocleg i bilet powrotny. Marnując tę szansę, straciłabynie tylko pieniądze, ale i marzenia swoje i babki. Musiałaby wrócić do domu i zaczynać od początku.Babcia zmarła niedawno, a Holly nie miała pieniędzy na spłatę obciążonej pożyczką hipotekidomu, więc zapewne wkrótce go straci. No chybażebyjej się udało przekonać właściciela NC,żewarto zainwestować w jej umiejętności.Dlatego zrobi wszystko, by wykorzystać tę szansę.- Tak. - Dogoniła go błyskawicznie. - Idę.Drago czuł,żedziewczyna bacznie go obserwuje. Nic nowego. Obiektem kobiecegozainteresowania bywał nieustannie. Nie przeszkadzało mu to, a przy jego pracy było nawet korzystne.Kiedy zawodowo upiększało się innych, nie zaszkodziło samemu wyglądać atrakcyjnie.Owszem, używał produktów marki Navarra - mydła, wody kolońskiej,środkówdo pielęgnacjiskóry, szamponu - i nie krył,żeuważa je za wartościowe.Usadowiwszy się na tylnym siedzeniu limuzyny, zaczął przeglądać materiały dotyczącenajnowszej linii kosmetyków NC. To, co zobaczył, zyskało jego aprobatę.Natomiast zdecydowanie niezadowolony był z usług agencji modelek, która wypożyczała mudziewczęta do kampanii reklamowej. Dopiero czwarta z nich mniej więcej odpowiadała jegowymaganiom. Czyżby dobranie właściwej kombinacji niewinności i seksapilu było aż takie trudne?Potrzebowałświeżościi uroku, a nie stylizacji, z którą większość modelek już się pojawiała.Miały w sobie tę charakterystyczną twardość, zdradzającą,żeich pozorna niewinność jest tylkozłudzeniem.Ta dziewczyna była inna. Pod jegośmiałym,szacującym spojrzeniem szybko opuściła wzrok izarumieniła się, co wydało mu się pociągające. Miała na sobie taniżakiet,który jednak leżał na niejdoskonale. Buty na wysokim obcasie były różowe i zupełnie nowe. Zauważył nawet na podeszwiekarteczkę z ceną: czterdzieści dziewięć dolarów. A więc nie Jimmy Choo czy Manolo Blanik. Nietysiąc dolarów tylko pięćdziesiąt. Zapewne była nowa w agencji, a może trafiła tam wprost z rodzinnejfarmy.- Ile podobnych zleceń już miałaś? - zapytał.LTRZerknęła na niego, nie rozumiejąc. Miała niebieskie oczy, włosy w niezwykłym, jasnorudymodcieniu, na bladej cerze jasne piegi, dodające jejświeżości.Koniecznie musi uprzedzić fotografa,żebyich nie retuszował.- Zleceń?- Jako modelka, skarbie.- Mmm...- Nie obawiaj się, nie odeślę cię, nawet jeżeli to twój pierwszy raz - burknął. - Jeśli tylko zdjęciawyjdą dobrze, to nieważne,żeprzyjechałaś prosto z jakiegoś zapomnianego zakątka.Znów się zarumieniła, ale tym razem jej oczy ciskały płomienie i Drago był pod wrażeniem gryemocji na jej twarzy.- Nie musi pan być niegrzeczny - powiedziała. - Maniery są ważne niezależnie od ilościposiadanych pieniędzy.Omal nie parsknąłśmiechem.Zupełnie jakby nagle syknął na niego kociak.- Najmocniej przepraszam - odparł z lekką kpiną.Jeszcze próbowała robić srogą minę.- Cóż... Dziękuję.Odłożył dokumenty na siedzenie.- Pierwszy raz w Nowym Jorku?- Tak.- Skąd jesteś?- Z Luizjany.próbuj niczego udawać.Spuściła wzrok i zaczęła skubać brzegżakietu.- Panie Di Navarra...- Po prostu Drago.Kiedy znów na niego spojrzała, w niebieskich oczach malowało się zatroskanie i naglezapragnął rozproszyć je pocałunkiem. Sam był tym zdumiony. Owszem, spotykał się z modelkami, aleakurat ta zupełnie nie była w jego typie. Preferował wysokie, szczupłe, eleganckie i chłodne.Ta sprawiała wrażenie idealistki goniącej za nieziszczalnym marzeniem. Dla własnego dobrapowinna jak najszybciej wrócić do Luizjany. Bezwzględny nowojorskiświatmógł jej przynieść tylkorozczarowanie. Za kilka miesięcy, chcąc sprostać wymaganiom jakiegoś idioty, zaczniećpać,pić,głodzić się i wymiotować na przemian.Zanim zdołał wyartykułować swoje myśli, samochód stanął i drzwi otworzyły się z rozmachem.- Dzięki Bogu - wykrzyknął kierownik planu. - Dziewczyny nie ma i...- Spodoba ci się ta praca - powiedział zachęcająco. - Przed kamerą po prostu bądź sobą. NieLTR- Jest ze mną - odparł Drago. - Holly, prawda? Chodźmy. Trzeba ci zrobić makijaż.Wyglądała na wystraszoną, więc uśmiechnął się zachęcająco.- Idź spokojnie. Zobaczymy się po wszystkim.W tej chwili sprawiała wrażenie bardzo samotnej, dlatego zadał jej to pytanie:- Masz jakieś plany na dziś wieczór?Pokręciła głową.Drago wiedział,żenie powinien, ale nie mógł się powstrzymać.- Skoro tak, zapraszam cię na kolację.Holly nigdy jeszcze nie była w tak ekskluzywnej restauracji, więc chłonęła wrażeniawszystkimi zmysłami. Drago był zdecydowanie najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego widziała wżyciu,i była nim coraz bardziej zauroczona. Początek ich znajomości nie był zbyt udany, ale przybliższym poznaniu wyraźnie zyskiwał i teraz wydawał się całkiem miły.Wciąż jednak nie mogła zrozumieć, jakim cudem sprawy zaszły tak daleko. Choć nie byłamodelką, znalazła się w Central Parku, ubrana w powiewną purpurową szatę, profesjonalnieumalowana i uczesana, a potem stanęła przed kamerą. A przecież chciała tylko zaprezentować szefowiNC perfumy własnego pomysłu. Skoro jednak nie wyjaśniła swoich zamiarów, kiedy jeszcze mogła,potem zwyczajnie bała się go rozzłościć, aż w końcu zrobiło się za późno.Początkowo nie szło jej najlepiej, bo była zbyt spięta i onieśmielona. Ale kiedy na plan wróciłDrago i uśmiechnął się do niej, a ona odpowiedziała uśmiechem, fotograf wpadł w zachwyt.Zmieniano jej ubrania, fryzury i makijaż kilkakrotnie, a ona tylko stała przed kamerą i zastanawiałasię, jak zdoła to wszystko wyjaśnić.Potem poszli na kolację i nadal bała się wspomnieć o perfumach. Wciąż miała na sobie ostatnierzeczy, w których ją fotografowali, jedwabną tunikę barwy bakłażana i złote czółenka ChristianaLaboutine'a. Cała ta sytuacja wydawała jej się snem i obiecywała sobie zapamiętać każdą cenną chwilętego niezwykłego doświadczenia.Przez cały czas dręczyła ją konieczność wyznania prawdy, ale za każdym razem, kiedy jużotwierała usta, coś ją powstrzymywało. W końcu Drago sięgnął przez stół i wziął ją za rękę, a wtedywszystko inne wyleciało jej z głowy.- Byłaś dziśświetna,Holly - powiedział.A potem podniósł jej dłoń do ust i ucałował, dostarczając jej niezwykłych i nieznanych dotądwrażeń.Owszem, kiedyś miała chłopaka. Nawet się całowali, ale nigdy nie posunęli się dalej. A potem znią zerwał i zaczął chodzić z dziewczyną, którą dobrze znała. W dodatku zarzucił jej egoizm inadmierne koncentrowanie się na swoich perfumach.Może rzeczywiście tak było.LTR
[ Pobierz całość w formacie PDF ]