Herbert. Poezje wybrane, EBooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zbigniew Herbert.Poezje wybranePolski Zwišzek NiewidomychZakład Wydawnictw i NagrańWarszawa 1990Pismem Ministerstwa Owiaty i Szkolnictwa Wyższego z dnia 3 II 1970 r. Nr PR 4_#5521 Lsw_1871, ksišżka zalecona do działów nauczycielskich bibliotek szkół rednich.Wyboru dokonał i wstępem opatrzył Autor.Tłoczono w nakładzie 10 egz. pismem punktowym dla niewidomych w Drukarni PZN, Warszawa, ul Konwiktorska 9.Pap. kart. 140 g kl. Iii_Bš1Przedruk z wydawnictwa "Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza" Warszawa 1973.Pisała J. Szopa Korekty dokonały:U. Maksimowiczi K. KrukRozmowa o pisaniu wierszyA. Zacznę od kwestii z pozoru banalnej. Zauważyłam, że na wieczorach autorskich czytelnicy często pytajš o poczštki pisarskie. Chcš po prostu wiedzieć, jak zostaje się pisarzem. Czy takie pytania zdarzały się także panu?B. Owszem, zdarzały się.Bardzo dobrze to zresztš pani wyraziła, bo mnie też się zdaje, że u podłoża tych pytań zawsze, albo prawie zawsze, leży chęć zdobycia sekretu, tajemniczego zaklęcia, formuły, która pozwoliłaby ułatwić karierę pisarskš tym, co o tym marzš.A. A na czym polega ten sekret?B. Nie wiem, czasem nawet wydaje mi się, że nie ma żadnego sekretu. Proszę mnie dobrze zrozumieć: nie lubię tak zwanych "natchnionych twórców", to jest takich, którzy udajš przed publicznociš, że poruszajš sięw strefach niedostępnych dla przeciętnego czytelnika. Nie lubię także tych, którzy wymylajš sobie różne dziwaczne przygody życiowe i twierdzš, że one włanie wpłynęły na to, iż pewnego dnia stali się artystami. Takie kreowanie siebie na kogo niezwykłego jest romantyczne i doć mi obce.A. Nie dam tak łatwo za wygranš. Trudno chyba zaprzeczyć, że pewne elementy biografii, powiedzmy ogólnie, przeżycia, wyzwalajš zdolnoć pisania.B. Omielam się twierdzić, że zdolnoć pisania majš wszyscy lub prawie wszyscy, tak samo jak zdolnoć malowania czy komponowania prostych utworów muzycznych. Gdyby było inaczej, poeci pisaliby dla poetów, kompozytorzy byliby rozumiani tylko przez swoich kolegów po fachu, a malarze malowaliby tylko dla malarzy. Na szczęcie tak nie jest. Doskonały odbiorca jest też artystš, i to rzadkim. Jest to kto taki, który potrafi odtworzyć w sobie arię, koloryt obrazu czy wiersz, i to odtworzyć dokładnie, z takš samš bezinteresownš radociš, jakby to on był autorem.A. Dobrze. Załóżmy, że ma pan rację. Być może, że istotnie odbiorca_czytelnik, słuchacz czy widz jest potencjalnym autorem, to znaczy, mógłby tworzyć, ale tego zaniechał, prawdopodobnie z braku odwagi. Ale pan się odważył. Chciałabym wiedzieć, w jakim momencie i dlaczego?B. No, więc dobrze, powiem; może to rzeczywicie jest ważne. Zaczšłem pisać w czasie wojny.Zamieszczony w tym tomie wiersz"Dwie krople" nie jest, jelipamiętam, pierwszym, jakinapisałem, ale pierwszym, doktórego mogę się po latachprzyznać. Miałem wówczaskilkanacie lat. Była wojna. Wczasie jednego z ciężkichbombardowań zbiegłem do schronu i wtedy na schodach zauważyłem w przelocie, gdyż pędzony byłem strachem - dwoje młodych ludzi, którzy całowali się. To było naprawdę niezwykłe w tej sytuacji.A. Dlaczego niezwykłe?B. Niezwykłe dlatego, że w takich jak opisana sytuacjach, przerażenie wypełnia człowieka całego, każe mu zapomnieć o najbliższych. Obudzony w momentach totalnego zagrożenia, instynkt życia, wypełnia nas bez reszty szczurzym lękiem, jedynš wolš, aby ratować tylko siebie. A tymczasem, tych dwoje ludzi przeciwstawiało szalejšcemu okrucieństwu kruchš potęgę miłoci.A. I postanowił pan to opisać?B. Nie tyle opisać, co wyrazić. Rozumie pani, miałem pod dostatkiem słów, które mogły wypowiedzieć mój bunt i sprzeciw. Mogłem napisać co w tym rodzaju: "ach wy przeklęci, tacy owacy; zabijacie niewinnych ludzi, wy dranie; poczekajcie, dosięgnie was zasłużona kara". Nie powiedziałem tego, ponieważ chciałem zauważonej jednostkowej sytuacji nadać szerszy wymiar, albo raczej ukazać jej perspektywy głębsze, ogólnoludzkie.A. Ale czy taki zabieg nie czyni z poezji czego chłodnego, abstrakcyjnego, oderwanego od życia? Pana wytłumaczenie genezy, przyczyny powstania wiersza "Dwie krople" wyjaniło mi wiele, ale co ma robić czytelnik, który nie zna tego wyjanienia?B. Nie jest rzeczš możliwš, a nawet potrzebnš objanianie wierszy przy pomocy opisania momentu, który powstanie wiersza zainspirował. Dlatego włanie, na poczštku, broniłem się opowiadaniu o życiu. Utwór literacki, jak każde dzieło sztuki, musi być samoistny,"stać na własnych nogach" niezależnie od przeżyć, jakie go powołały z niejasnej krainy obrazów, emocji, przeczuć. I musi być utrwalony w języku w sposób narzucajšcy się wyobrani. Włanie piszę teraz szkic o kulturze minojskiej, odkrytej na Krecie przed siedemdziesięciu laty i od tego czasu niepokojšcej uczonych. Odkrywca tej kultury, Evans, a także inni archeolodzy przekazali nam ruiny wspaniałych pałaców, freski, zachwycajšcš ceramikę sprzed 3 tysięcy lat i wobec tych arcydzieł widz staje pełen podziwu i zadumy. Ale bardzo niewiele wiemy o tym, jak żyli Minojczycy i co przede wszystkim myleli. Bo ich pismo (tzw. linearne B i hieroglificzne) nie zostało odczytane.Chcę przez to powiedzieć, że dopiero w języku ujawnia się człowiek cały - jego niepokoje i radoci, wartoci, które akceptował, i wierzenia.A. Chciałabym jednak wrócić do mego pytania. To co przeszkadza czytelnikom w odbiorze poezji współczesnej, to - jak mi się zdaje - jej chłód, abstrakcyjnoć i przesadny intelektualizm. Czy nigdy nie stawiano panu podobnych zarzutów?B. Dotknęła pani bardzo istotnej kwestii i trzeba będzie po kolei wyjanić pewne nieporozumienia, jakie istotnie narosły wokół poezji współczesnej. Nie będę mówił o całej poezji współczesnej, bo nie potrafię, składa się na niš tyle różnych kierunków i z wieloma nie solidaryzuję się. Będę natomiast mówił o tym, jak ja widzę te sprawy. Na chwilę jednak pozwolę sobie odwrócić nasze role i zadać pani pytanie. Na czym - zdaniem pani - najbardziej zależy autorowi?A. Żeby być czytanym, i to czytanym z uznaniem czy nawet zuwielbieniem.B. Na pewno, ale jeszcze ważniejsze od tego jest, aby czytelnik zaakceptował co, co bym nazwał regułami gry. Kardynalnš zasadš jest zrozumienie intencji autora, jego zamiarów, jego poetyki, jego wiata. Nie ma to nic wspólnego z bezkrytycznym stosunkiem do sztuki, ale z drugiej strony nie wolno żšdać od autora wszystkiego, żeby był jednoczenie zabawny i smutny, głęboki i łatwy, uczony i prostaczek. Pisarz zaprasza czytelnika do gry, do gry na serio, do gry wyobrani i może być sšdzony tylko za to, jak tę grę przeprowadził, to znaczy, jak się wywišzał ze swoich obietnic w ramach zaproponowanej konwencji, czyli umowy. Tylko tak wolno krytykować ksišżkę. Ale wróćmy do owego nieszczęsnego intelektualizmu poezji współczesnej.A. Dlaczego nieszczęsnego...?B. Bo sprawa polega na nieporozumieniu, co postaram się wyjanić. Jest prawdš, że większoć czytelników lubi wiersze, powiedzmy, emocjonalne, to znaczy takie, w których łatwo można rozpoznać znane nam uczucia. Oto zachód słońca i towarzyszšce mu wrażenie smutku lub żal po osobie, która odeszła, albo też radoć ze spotkania z kim bliskim, a dawno nie widzianym. Nie mam bynajmniej zamiaru omieszać tych uczuć...A. Zwłaszcza, że pod pióremSłowackiego czy Kochanowskiego...B. Włanie, "Smutno mi Boże","Treny" itd. Natomiast wracajšcdo siebie, chciałbym powiedzieć,że odnoszę się do uczuć z pewnšpodejrzliwociš czy rezerwš,zbyt wiele bowiem w życiuwidziałem wybuchów entuzjazmuczy wybuchów nienawici wstosunku do osób czy spraw,które na to nie zasługiwały. I wtedy nieocenionš kontrolš jest kontrola rozumu.A. No więc, jest pan jednak poetš intelektualnym.B. Nie lubię tego epitetu, ponieważ nie wiem, co on znaczy. Wiem tylko, że nie napisałem ani jednej linijki, żeby kogokolwiek olnić wiedzš czy erudycjš. A poza tym miałem dowiadczenie, które pozwolę sobie przytoczyć. Otóż w czasie moich studiów filozoficznych mielimy obserwować wybrane dzieci w przedszkolu i na wielkich arkuszach notować, w jakich to zachowaniach dochodzi do głosu ich wola, rozum i uczucie. Szybko doszedłem do wniosku, że nie można tych trzech sfer duszy oddzielić, odseparować od siebie. To też dotyczy ludzi dorosłych.A. Ale tematem pana wierszy jest nie bezporednie przeżycie, ale raczej refleksja nad wiatem?B. Jeli nawet tak jest, nie wyklucza to zupełnie emocjonalnego stosunku. Przecież można, a nawet trzeba myleć żarliwie.A. Zgodzi się pan jednak, że pewne treci intelektualne, ich przewaga w utworach mogš utrudnić lekturę.B. Być może. Ale proszę mnie dobrze zrozumieć: wiersz, który brzmi jak nastawiona płyta starego tanga, nie pocišga mnie. Chciałbym, i to jest moja wiara w czytelnika, żeby był on moim wspólnikiem, żeby pracował ze mnš. Sšdzę, że ci którzy dostarczajš łatwej rozrywki, majš jaki pogardliwy stosunek do swego odbiorcy. Ja go traktuję jako swego partnera, z całym szacunkiem dla jego odmiennoci, władzy sšdzenia i ktytycyzmu.A. Czy zgodził się pan z twierdzeniem, że w pana utworach treć jest ważniejsza od formy,to znaczy, że kładzie pan większy nacisk na to, "co" ma być powiedziane niż na to "jak".B. Szkoła przyzwyczaiła nas do rozdzielania treci i formy i pamięta pani zapewne, jak to nasi nauczyciele zamęczali nas zadaniami, które polegały na tym, żeby własnymi słowami opowiedzieć wiersz. Jest to oczywicie nonsens. Tylko w złych wierszach treć można odseparować od formy, szlachetne myli, od niezdarnego wyrażania tych myli. To jest zupełnie błędne wyobrażenie, że poeta jest kim, który wlewa swojš treć w różne flakoniki formy. Ten flakonik, to jest ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]