Harris Charlaine - Sookie Stackhouse - 10 - Martwy w rodzinie, Ebooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
HARRIS CHARLAINEMartwy w rodziniePIERWSZY TYDZIEŃ- Źle się czuję z tym, ze od tak cię zostawiam - powiedziała Amelia. Jej oczy były opuchniętei czerwone. Pozostawały takie od pogrzebu Tray’a Dawsona.- Musisz zrobić to, co konieczne - powiedziałam posławszy jej bardzo promienny uśmiech.Mogłam odczytać poczucie winy, wstyd i wszechobecną rozpacz krązące w myślach Amelii.- Ze mną jest juz o wiele lepiej - zapewniłam. Słyszałam siebie bełkoczącą radośnie i nieumiałam przestać. - Nieźle juz sobie radzę z chodzeniem i wszystkie ubytki w nogachwypełniły się. Prawda, ze jest lepiej? - Ściągnęłam z talii pasek, zeby pokazać miejsca, którebyły wygryzione. Ślady po zębach ledwo mozna było dostrzec, mimo ze skóra nie byłacałkiem gładka i odrózniała się swoim bladym kolorem od reszty otaczającego ciała. Gdybynie spora dawka wampirzej krwi blizna z pewnością przypominałaby taką po ugryzieniurekina.Amelia zerknęła w pośpiechu, jak gdyby nie mogła znieść widoku śladów ataku.- Chodzi o to, ze Octavia ciągle pisze do mnie maile, w których powtarza, ze muszę wrócić dodomu, aby przyjąć wyrok z rąk trybunału wiedźm, albo z tego, co po nim zostało -powiedziała pospiesznie. - Muszę tez zobaczyć jak idą wszystkie naprawy w moim domu.Zresztą, odkąd powróciło tam kilkoro turystów, a wracają mieszkańcy i odbudowują domy,magiczny sklep został na nowo otworzony. Mogę zatrudnić się na pól etatu. Dodatkowo,mimo ze kocham ciebie i mieszkanie tutaj, odkąd umarł Tray…- Uwierz mi, rozumiem. - Przechodziłyśmy przez to kilka razy.- Nie, zebym ciebie obwiniała - powiedziała Amelia próbując uchwycić moje spojrzenie.Naprawdę nie obwiniała mnie. Skoro umiałam czytać w jej myślach, wiedziałam ze mówiprawdę. Nawet JA, ku mojemu zdziwieniu, do końca się nie obwiniałam.Prawdą było to, ze Tray Dawson, kochanek Amelii i wilkołak, został zabity, gdy odgrywałrolę mojego osobistego ochroniarza. Prawdą było takze to, ze zaządałam ochroniarza od stadawilkołaków zamieszkującego najblizej mnie, poniewaz byli mi dłuzni przysługę, a moje zyciepotrzebowało ochrony. Jednakze byłam obecna podczas śmierci Tray’a Dawsona z rąkwładającego mieczem wróza i wiedziałam, kto był za to odpowiedzialny.Więc tak do końca nie czułam się winna. Czułam się bardzo przybita stratą Tray’a, a to byłdopiero wierzchołek góry lodowej reszty moich horrorów. Moja kuzynka Claudine, czystejkrwi wrózka, takze zginęła w Wojnie Wrózek, a poniewaz była moją najprawdziwszą matkąchrzestną było mi jej brak na wiele sposobów. I była w ciązy.Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w rodzinie7Byłam pełna róznego rodzaju bólu i wątpliwości, zarówno tych fizycznych jak imentalnych. W czasie gdy Amelia schodziła z ramionami pełnymi ubrań po schodach, jastałam w jej sypialni, starając się pozbierać. W końcu zrobiłam to i podniosłam pudło zduperelami pochodzącymi z łazienki. Pokonywałam stopnie powoli i ostroznie az w końcudotarłam do jej samochodu. Oderwała się od upychania ubrań do pudeł, które były juzzapakowane do bagaznika.- Nie powinnaś tego robić - warknęła podenerwowana. - Nie jesteś w pełni zdrowa.- Jest w porządku.- Ani trochę. Zawsze podskakujesz, gdy tylko ktoś niespodziewanie wchodzi do pokoju,zresztą widać tez, ze bolą cię nadgarstki - powiedziała. Złapała pudło i wrzuciła je na tylniesiedzenie. - Ciągle odciązasz tą lewą nogę, a podczas deszczu cała jesteś obolała. Pomimo tejcałej wampirzej krwi.-Wydobrzeje w mgnieniu oka. Z biegiem czasu to wszystko przestanie być takie świeze i niebędzie juz zaprzątać moich myśli - odpowiedziałam Amelii. (Jeśli telepatia czegokolwiekmnie nauczyła, to tego, ze ludzie potrafią pogrzebać nawet najbardziej powazne i bolesnewspomnienia, jeśli da się im odpowiednią ilość czasu i odwróci się ich uwagę). - Ta krew tonie krew jakiegoś tam wampira. To krew Erica, mocna rzecz. A moje nadgarstki mają się juzo wiele lepiej. - Nie wspomniałam, ze moje nerwy były rozchwiane niczym wijący się zgorąca wąz, poniewaz były na uwięzi przez kilka ładnych godzin. Dr Ludwig, lekarz ogólnynadnaturalnych, powiedziała, ze moje nerwy i nadgarstki (koniec końców) wrócą do nomy.- Wracając do tematu krwi… - Amelia wzięła głęboki wdech i przygotowywała się zebypowiedzieć coś, co z pewnością miało mi się nie spodobać. Poniewaz usłyszałam to zanimcokolwiek wydobyło się z jej ust zdązyłam się przygotować. - Czy myślałaś o… Sookie,wiem, ze nie pytałaś, ale uwazam, ze nie powinnaś juz przyjmować więcej krwi Erica. Toznaczy, wiem ze on jest twoim facetem, ale musisz pomyśleć o konsekwencjach. Niektórzyprzemieniają się przez przypadek. Na to nie ma reguły.Mimo ze doceniałam troskę Amelii to wkraczała na teren prywatny.- Nie wymieniamy się krwią - powiedziałam. Zbyt wiele razy. - On wziął tylko łyczka odemnie… podczas no wiesz… miłych chwil. - Aktualnie Eric niestety miewał o wiele więcejmiłych momentów niz ja. Łudziłam się, ze magia sypialni powróci. Jeśli którykolwiekmęzczyzna potrafił leczyć seksem, tym męzczyzną z pewnością był Eric.Amelia uśmiechnęła się, co było moim celem. - Przynajmniej… - odwróciła się niekończąc zdania, ale pomyślała, Przynajmniej na seks masz ochotę.Nie tyle miałam ochotę na seks, co czułam, ze powinnam próbować się nim cieszyć, aledefinitywnie nie chciałam o tym rozmawiać. Moja zdolność do wyzbywania się ograniczeń,co jest kluczowe dla dobrego seksu, przestała istnieć podczas tortur. Byłam absolutniebeznadziejna. Mogłam jedynie liczyć, ze i ta sfera wydobrzeje. Wiedziałam, ze Eric wyczuwamój brak spełnienia. Pytał się kilka razy, czy jestem pewna, ze chcę uprawiać seks. Prawiezawsze odpowiadałam „tak”, bazując na teorii rowerowej. Tak, spadłam z niego, ale zawszebyłam chętna, zeby wsiąść jeszcze raz, aby spróbować kolejnej jazdy.Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w rodzinie8- Więc jak tam wasze relacje? - spytała. - Pomijając bzykanko. - Wszyściutkie rzeczyznajdowały się juz w aucie Amelii. Ociągała się chcąc opóźnić straszny moment, w którymwsiądzie do samochodu i odjedzie.Tylko duma powstrzymała mnie od tego zeby się nie rozryczeć.- Myślę, ze dogadujemy się całkiem nieźle - powiedziałam, wkładając duzo wysiłku w to, abyzabrzmieć radośnie. - Ciągle nie jestem pewna co tak naprawdę czuję, a co jest wynikiem tejnaszej więzi. – To było całkiem przyjemne, móc rozmawiać o moim nadnaturalnymprzywiązaniu do Erica, jak i o najzwyklejszym damsko-męskim przyciąganiu. Nawet przedmoimi obrazeniami odniesionymi w Wojnie Wrózek, Eric i ja wykształciliśmy coś cowampiry nazywają więzią krwi (poniewaz wymienialiśmy się krwią kilka razy). Mogłamwyczuć gdzie znajduje się Eric i w jakim jest nastroju, on mógł wyczuć to samo w stosunkudo mnie. Zawsze był odrobinę obecny, gdzieś z tyłu mojego umysłu, jakbyś włączyłwentylator, który wydaje cichy brzęczący dźwięk, taki który ułatwia ci zaśnięcie. (Dobre byłoto, ze Eric przesypiał cały dzień, poniewaz mogłam mieć chwile samotności, przynajmniejprzez jakiś czas. Moze on czuł to samo, gdy ja szłam do łózka nocą?) To nie tak, ze słyszałamgłosy w swojej głowie, czy coś w tym rodzaju. Przynajmniej nie dokładnie tak.Ale gdy czułam się szczęśliwa, musiałam sprawdzić czy to, aby na pewno ja jestemszczęśliwa, a nie Eric. To samo z gniewem; Ericowi bardzo zalezało na gniewie, kontrolowałgo i pieczołowicie magazynował, szczególnie ostatnio. Moze nauczył się tego ode mnie.Sama ostatnimi czasy byłam dość mocno przepełniona gniewem.Całkiem zapomniałam o Amelii. Wkroczyłam wprost w swoją własną dolinę rozpaczy.Wyrwała mnie z tego stanu. - To tylko wstrętne usprawiedliwienie - powiedziała gorzko.- Weź przestań Sookie. Kochasz go, albo nie. Nie odkładaj myślenia o tym zwalając wszystkona waszą więź. Chlip, chlip, chlip. Jeśli tak jej nienawidzisz, dlaczego nie szukałaś sposobuzeby się z niej wyswobodzić? - Zauwazyła wyraz mojej twarzy i irytacja spowiła jej własną.- Czy chciałabyś, zebym zapytała Octavię? - spytała bardziej umiarkowanym głosem. - Jeśliktokolwiek mógłby wiedzieć, to właśnie ona.- Tak, chciałabym się dowiedzieć - odpowiedziałam po chwili. Wzięłam głęboki wdech.- Masz rację. Tak mi się wydaje. Byłam tak załamana, ze odkładałam podjęcie jakiejkolwiekdecyzji, czy wprowadzenie w czyn tych, które juz podjęłam. Eric jest jedyny w swoimrodzaju. Ale uwazam, ze jest… odrobinę przytłaczający. - Był silną osobowością, i byłprzyzwyczajony to odgrywania roli grubej ryby w mieście. Wiedział tez, ze miał przed sobąnieskończoną ilość czasu.Ja nie miałam.Nie zdał sobie jeszcze z tego sprawy, ale prędzej czy później tak się stanie.- Przytłaczający czy nie, kocham go - ciągnęłam Nigdy przedtem nie powiedziałam tego nagłos. - I myślę, ze doszłyśmy do sedna sprawy.Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w rodzinie9-Tez mi się tak wydaje. - Amelia próbowała się do mnie uśmiechnąć, ale była to załosnapróba. - Słuchaj, trzymaj tak dalej, z tą samoświadomością. - Stała przez chwilę, a jej twarzzastygła w półuśmiechu. - Więc Sook, lepiej będę się juz zbierać. Ojciec mnie oczekuje.Będzie zaangazowany w moje sprawy czekając az wrócę do Nowego Orleanu.Ojciec Amelii był bogaty, wpływowy i nie miał za grosz wiary w moc Amelii. Bardzo sięmylił nie doceniając jej magii. Amelia urodziła się z ogromnym potencjałem mocy, jak kazdaprawdziwa wiedźma. Jeśli Amelia podda się dobremu szkoleniu i otrzyma trochę dyscyplinystanie się naprawdę przerazająca, celowo przerazająca, a nie z powodu jej natury skłonnej dodrastycznych pomyłek. Miałam nadzieję, ze jej mentorka, Octavia, ma gotowy plan co dorozwoju i treningu talentu Amelii.Po tym jak pomacham Amelii jadącej podjazdem, szeroki uśmiech spełzł z mojej twarzy.Usiadłam na schodach, na ganku i płakałam. Ostatn...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]