Harris Charlaine - Sookie Stackhouse - 02 - Martwi w Dallas, Ebooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Charlaine HarrisLiving Dead In DallasCharlaine Harris.....................................................................................................................2Living Dead In Dallas.................................................................................................................2Rozdzial 1...........................................................................................................................6Rozdzial 2.........................................................................................................................14Rozdzial 3.........................................................................................................................24Rozdzial 4.........................................................................................................................37Rozdzial 5.........................................................................................................................56Rozdzial 6.........................................................................................................................71Rozdzial 7.........................................................................................................................99Rozdzial 8.......................................................................................................................108Rozdzial 9.......................................................................................................................111Rozdzial 10.....................................................................................................................125Rozdzial 11.....................................................................................................................138Tlumaczenie i korekta:P u s z c z y k i O r l i k iSlowo od tlumaczekZawsze wypada zaczynac od podziekowan, bo to taki sympatyczny akcent. Zatem chcemypodziekowac wszystkim dobrym ludziom, kt?rzy pomagali (to znaczy nie przeszkadzali) nampodczas pracy nad tekstem. O ile praca to nie za duze slowo na to, co zrobilysmy. (Bo trzebaCi wiedziec, ze ludzie maja najdziwniejsze sposoby zabijania czasu, a my wlasnie jeden ztakich niekonwencjonalnych sposob?w testowalysmy.)Dziekujemy tez tw?rcom Wikipedii i Google, kt?re wielokrotnie nas ratowaly. Bez nichniczego bysmy nie wiedzialy, a teraz nie tylko umiemy obslugiwac metalowe patelnie, aletakze znamy wiele szczeg?l?w geograficznych Luizjany. A cala miedzystanowa I-20zjezdzilysmy wzdluz i wszerz!Chcemy tez podziekowac Tobie, drogi czytelniku, za to, ze byles uprzejmy zdobyc ten plik inajwyrazniej masz zamiar go przeczytac. Doceniamy to, naprawde.Pragniemy takze dodac, ze nasz polonistyczny honor nakazal nam sprawdzic caly tekstdwukrotnie, jednakze jestesmy wrecz przekonane, ze jakies bledy nam umknely. I sa tam,czaja sie. Niemal czujemy ich oddech na plecach. Dlatego bedziemy wdzieczne, jesli ktos zczytajacych jakies wylapie i poinformuje nas o nich. R?wnie wdzieczne bedziemy zajakikolwiek inny odzew ? sugestie, porady itp. Nasz mail: puszczyki.orliki@gmail.comZyczymy udanej lektury.Puszczyk 1 i P?szczyk 2Ta ksiazka jest dedykowana wszystkim ludziom,kt?rzy powiedzieli, ze podobalo im sie ?Dead until dark?.Dzieki za dodanie mi odwagi.Moje podziekowania wedruja do Patsy Asher z Remember the Alibi w SanAntonio, w Teksasie; Chloe Green z Dallas; i pomocnych cyberprzyjaci?l, kt?rychpoznalam dzieki stronie DorothyL, kt?rzy szybko odpowiadali na wszystkie mojepytania, wykazujac przy tym wiele entuzjazmu. Mam najlepsza prace na swiecie.Rozdzial 1Andy Bellefleur byl pijany jak bela, a to nie bylo normalne ? uwierzcie, znam wszystkichpijak?w z Bon Temps, poznalam ich w ciagu kilku lat pracy w barze Sama Merlotte?a. AleAndy Bellefleur, detektyw pracujacy na niewielkim, miejscowym posterunku policji, nigdydo tej pory nie upil sie w barze. Bylam naprawde ciekawa, czemu dzisiejszy wiecz?r bylwyjatkiem.Andy i ja sie nie przyjaznimy, wiec zapytanie go o to wprost raczej odpadalo. Moglamjednak dowiedziec sie tego w inny spos?b. I chociaz staram sie nie wykorzystywac mojegoinwalidztwa czy tez daru, jakkolwiek to nazwac, by odkryc rzeczy, kt?re moglyby miec jakiszwiazek ze mna ? czasami czysta ciekawosc zwycieza.Opuscilam bariere, za kt?ra chronilam sw?j umysl, i wczytalam sie w mysli Andy?ego.Byly bardzo smutne.Rano Andy musial aresztowac porywacza, kt?ry zabral swoja dziesiecioletnia sasiadke dolasu i zgwalcil. Mezczyzna trafil do aresztu, a dziewczynka przebywala w szpitalu, ale niebylo sposobu, zeby naprawic krzywde, jaka zostala jej wyrzadzona. Poczulam sieprzygnebiona. Przestepstwa takie jak to zawsze przypominaly mi o mojej wlasnej przeszlosci.Ta depresja Andy?ego sprawila, ze poczulam do niego jakis przyplyw sympatii.? Daj mi swoje kluczyki, Andy ? powiedzialam.Jego szeroka twarz zwr?cila sie w moja strone; nie malowalo sie na niej wielezrozumienia. Po dosc dlugiej przerwie, w czasie kt?rej moje slowa docieraly do jegoprzycmionego umyslu, Andy siegnal do kieszeni boj?wek i podal mi ciezki breloczek.Przynioslam mu kolejnego bourbona z cola.? Ja stawiam ? powiedzialam i podeszlam do telefonu przy koncu baru, zeby zadzwonicdo siostry Andy?ego, Portii.Rodzenstwo Bellefleur?w mieszkalo w calkiem duzym, dwupietrowym, przedwojennymdomu, niegdysiejszej atrakcji turystycznej, polozonym przy najladniejszej ulicy w najlepszejdzielnicy Bon Temps. Wszystkie domy na Magnolia Creek Road laczyl park, przez kt?ryplynal strumien tu i tam przecinany dekoracyjnymi mostkami. Droga biegla po obu jegostronach. Bylo na niej tez pare innych starych dom?w, ale wszystkie byly w lepszym stanie,niz ten, w kt?rym mieszkali Bellefleurowie, nazywany Belle Rive. Byl on zbyt duzy dlaPortii, prawniczki, i Andy?ego, policjanta ? nie byli w stanie go utrzymac. Jednak ich babcia,Caroline, uparcie nie chciala sie zgodzic na sprzedanie go.Portia odebrala po drugim sygnale.? Portia, tu Sookie Stackhouse ? zaczelam. Musialam podniesc glos ze wzgledu naodglosy dochodzace z baru.? Dzwonisz z pracy?? Tak, Andy tu jest i jest juz mocno wstawiony. Wzielam jego kluczyki. Mozesz po niegoprzyjechac?? Andy za duzo wypil? To dziwne. Jasne, bede za dziesiec minut ? obiecala i rozlaczylasie.? Slodka z ciebie dziewczyna, Sookie ? powiedzial nieoczekiwanie Andy.Skonczyl drinka, kt?rego mu przynioslam. Zabralam szklanke z jego pola widzenia imialam nadzieje, ze nie poprosi o wiecej.? Dzieki, Andy ? odparlam. ? Tez jestes okej.? Gdzie tw?j? chlopak?? Tutaj ? powiedzial chlodny glos i Bill Compton zjawil sie tuz za plecami Andy?ego.Usmiechnelam sie do niego nad opadajaca glowa Andy?ego. Bill mial okolo pieciu st?p idziesieciu cali wzrostu1, ciemne wlosy i oczy. Mial tez szerokie ramiona i umiesnione recekogos, kto przez lata pracowal fizycznie. Bill pracowal na farmie z ojcem, a potem sam, az domomentu, kiedy zostal zolnierzem na wojnie. Oczywiscie chodzi o wojne secesyjna.? Hej, V.B.! ? zawolal Micah, maz Charlsie Tooten.Bill uprzejmie przywital sie gestem reki.? Bry wiecz?r, wampirze Billu ? powiedzial grzecznie m?j brat Jason.Zdawalo sie, ze Jason, kt?ry nie myslal o przyjeciu Billa do rodziny ze szczeg?lnymentuzjazmem, zmienil nastawienie. Mialam nadzieje, ze tak juz zostanie.? Bill, jestes w porzadku, jak na krwiopijce ? stwierdzil autorytatywnie Andy, obracajacsie na stolku barowym, zeby spojrzec na Billa.Uznalam, ze Andy jest bardziej pijany, niz do tej pory sadzilam, poniewaz w innymwypadku nigdy nie wypowiadalby sie tak entuzjastycznie o zaakceptowaniu wampir?w jakoczesci amerykanskiego spoleczenstwa.? Dzieki ? powiedzial sucho Bill. ? Nie jestes taki zly, jak na Bellefleura.Oparl sie o kontuar i pocalowal mnie. Jego usta byly r?wnie chlodne, jak jego glos.Trzeba do tego przywyknac; tak samo, jak do tego, ze kiedy sie kladzie glowe na jego piersi ?nie slychac bicia serca.? Dobry wiecz?r, kochanie ? powiedzial swoim niskim glosem.Podalam mu szklanke sztucznej, wynalezionej przez Japonczyk?w B Rh-, kt?ra wypil odrazu, a potem oblizal usta. Od razu wygladal mniej blado.? Jak poszlo spotkanie? ? zapytalam.Bill byl w Shreveport wieksza czesc nocy.? P?zniej ci opowiem.Mialam nadzieje, ze jego historia bedzie mniej przygnebiajaca niz ta, kt?ra wyczytalamw myslach Andy?ego.? Okej. Bylabym wdzieczna, gdybys pom?gl Portii zapakowac Andy?ego do jej wozu.Wlasnie tu idzie ? powiedzialam i pomachalam glowa w strone drzwi.Przynajmniej raz Portia nie miala na sobie tego, co uwazala za sw?j profesjonalny str?j:sp?dnicy, bluzki, marynarki i pantofli na niskim obcasie. Przebrala sie w dzinsy i obdartasportowa koszulke w stylu Sophie Newcomb. Byla zbudowana tak samo kwadratowo jak jejbrat, ale miala dlugie, grube, kasztanowe wlosy. Wlasnie te zadbane wlosy swiadczyly o tym,ze sie jeszcze nie poddala.? Faktycznie jest niezle wstawiony ? stwierdzila, przygladajac sie bratu. Starala sieignorowac Billa, kt?ry najwidoczniej sprawial, ze czula sie nieswojo. ? Nie zdarza sie toczesto, ale jak zdecyduje sie wypic, to robi to solidnie.? Portia, Bill moze go zaniesc do twojego samochodu ? powiedzialam.Andy byl wyzszy i grubszy od siostry, prawdopodobnie nie dalaby rady go udzwignac.? Mysle, ze dam sobie rade ? oswiadczyla stanowczo, nadal nie patrzac w kierunku Billa,kt?ry uni?sl brwi.Pozwolilam jej otoczyc Andy?ego ramieniem i pr?bowac podniesc go ze stolka, ale tepr?by nie przyniosly zadnego rezultatu. Portia z...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]