Hannay Barbara Ksiezniczka, Ebooki, zachomikowane

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Barbara Hannay
Księżniczka
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Blady zimowy świt rozjaśnił już szpital, kiedy Isabella
wychodziła z oddziału. Pora wracać do domu, wziąć gorącą
kąpiel i przed snem napić się herbaty imbirowej.
Podniesiona na duchu tą miłą perspektywą, otuliła się
grubą wełnianą pelerynką i zawiązała na głowie czerwoną
chustę. Była gotowa zmierzyć się z zimnymi podmuchami
wiatru.
- Wasza Wysokość...
Ze zdumieniem ujrzała, że długim korytarzem zmierza ku
niej jej osobisty lekarz, Christos Tenni.
- Wyglądasz na zmęczoną - powiedział, gdy ją dogonił. -
Zbyt ciężko pracujesz.
- Nonsens, Christos. Wiesz, że ta praca mi pomaga.
Odpoczywam tu po tych wszystkich oficjalnych ceremoniach.
Isabella poczuła niepokój. Jej dobry znajomy, właściwie
przyjaciel, wyglądał nawet nie tyle na zmartwionego, co
przerażonego. Widok jednego z najbardziej szanowanych w
Amorii lekarzy, zerkającego podejrzliwie za siebie, budził
niepokój.
- Spędziłaś tu całą noc - upierał się. - Pewnie jesteś
wykończona. Zanim wyjdziesz, powinnaś coś przegryźć i
napić się czegoś.
- Zgoda. Kawa dobrze mi zrobi - ściszyła głos,
dostosowując się w ten sposób do tajemniczego zachowania
lekarza.
Poprowadził ją elegancko wypastowanym korytarzem do
swego gabinetu i zamknął drzwi. Nachmurzyła się, słysząc
szczęk zasuwki, a jej niepokój wzrósł, gdy ujrzała na biurku
srebrny dzbanek do kawy, dwie złocone porcelanowe filiżanki
i półmisek przykryty zdobioną srebrną pokrywą. Mało kto o
tej porze przestrzegał w szpitalu królewskiego protokołu.
Starając się zachować spokój, zdjęła chustę i rozmasowała
obolały kark, efekt nocy spędzonej na twardym szpitalnym
krześle, kiedy to trzymała za rękę umierającego mężczyznę.
Lekarz nalał kawy i kiedy podawał jej filiżankę, zerknęła
na drzwi.
- Co się dzieje, Christos? Wyglądasz
na
bardzo
zdenerwowanego.
Nie odpowiedział. Przeszedł na drugą stronę biurka i
usiadł. Widać było, że z trudem udaje mu się zachować
spokój. Isabella miała wrażenie, że tak właśnie musi
wyglądać, kiedy przekazuje pacjentom złe nowiny.
- Moja droga księżniczko Isabello - wycedził, pochylając
się w jej stronę. Zaciśniętymi pięściami wsparł się o blat
biurka i zniżył głos do szeptu. - Jesteś w poważnym
niebezpieczeństwie.
Drżącymi rękoma odstawiła filiżankę na spodeczek.
- Jak to?
Wziął głęboki wdech, a bolesnym grymasem dawał do
zrozumienia, że wolałby tego nie mówić.
- Przykro mi to mówić, ale dowiedziałem się, że twój
narzeczony, hrabia de Montez, chce cię skrzywdzić.
- Na miłość boską! - żachnęła się Isabella. - Musisz się
mylić. Czemu Radik chciałby mnie skrzywdzić? To śmieszne.
On mnie kocha.
Doktor Tenni odchrząknął.
- Isabello... Wasza Wysokość...
- Christos, daj spokój ceregielom. Jesteśmy przyjaciółmi.
- Isabello, znasz mnie od zawsze.
- Owszem, ale w to akurat nie mogę uwierzyć.
- Gdybym powiedział coś na temat twego stanu zdrowia,
na przykład że widzę zagrożenie życia, uwierzyłabyś mi?
Uwierzyłabyś?
- Tak, ale...
- Więc uwierz, kiedy ci mówię, że jesteś okazem zdrowia,
ale nie dałbym grosza za twoje życie, jeśli wyjdziesz za
hrabiego Radika.
- Nie!
- Obawiam się, że to prawda.
- Ale dlaczego? Co się stało?
Lekarz wstał, okrążył biurko i stanął obok Isabelli. Położył
dłonie na jej ramionach.
- Kiedy w ubiegłym tygodniu byłem w Genewie,
usłyszałem poufną rozmowę między hrabią de Montezem i
pewną kobietą.
Nie mogła opanować drżenia.
- Marina Prideaux?
- Wiesz o niej?
O Boże! To było okropne. W ubiegłym tygodniu weszła
do apartamentu Radika i natknęła się na pisany przez niego
list do kobiety, zaczynający się od słów: „Moja Kochana
Poodle". Kiedy napomknęła o tym Radikowi, wpadł we
wściekłość.
Była niemal pewna, że chodziło o Marinę Prideaux...
Kochana Poodle.
- Nie wiem o niej zbyt wiele. Była dziewczyną Radika,
sam o tym wspomniał, owszem... - Wzięła głęboki wdech. -
Wciąż się z nią widuje?
- Tak. I obawiam się, że nie tylko to. Poczuła, że robi się
jej niedobrze.
- Powiedz to, powiedz wszystko, Christos. I tak bardzo
mnie wystraszyłeś.
Uścisnął jej rękę.
- Tak mi przykro, Isabello. Hrabia de Montez traktuje
ślub z tobą bardziej jako fuzję niż prawdziwe małżeństwo.
- Fuzję?
- Wiem, że to nie pierwszy raz ktoś wżenia się w rodzinę
królewską dla bogactwa i pieniędzy, ale tym razem chodzi o
coś jeszcze. Słyszałem, jak zapewniał tę Prideaux, że ją kocha,
i poprosił, by wykazała więcej cierpliwości. Przewiduje, że w
ciągu sześciu tygodni od dnia ślubu przydarzy ci się
nieszczęśliwy wypadek, zapewne samochodowy, bo wszyscy
przecież wiedzą, jak zdradzieckie są alpejskie drogi w Amorii.
- O Boże!
Czy Christos oszalał? Radik miałby ją zabić?
- Wie, że po twoim... odejściu będzie miał prawo do
sporej części doczesnych dóbr małżonki - dodał Christos.
- To nie może być prawda - szepnęła. Jednak, choć starała
się temu zaprzeczyć, pojęła z przerażeniem, że Christos Tenni
miał rację. Spojrzała na zaniepokojoną twarz doktora i poczuła
skurcz w żołądku. Jego podejrzenia zabolały ją, lecz zwróciły
też uwagę na sprawy, o których dotąd nie chciała wiedzieć.
Przystojny i elegancki Radik, hrabia de Montez, był
przedmiotem westchnień każdej europejskiej księżniczki.
Osiem miesięcy temu wkroczył w jej życie w rytmie walca i
zauroczył ją bez reszty.
Flirtował z nią, uwodził, kupował drobne, gustowne
prezenciki. Towarzyszył jej na wszystkich ważniejszych
balach i spotkaniach, całował ją.
Wiedziała, że pod opieką ojca nic jej nie grozi. W
sprawach związanych z mężczyznami była o wiele bardziej
naiwna od większości swych rówieśnic, a wynikające z
zaręczyn nowe doświadczenia były bardzo miłe.
Aż do incydentu z listem...
Wówczas w pięknych, ciemnych oczach narzeczonego
ujrzała groźny błysk nienawiści. Zaraz wszystko ukrył pod
gładkim uśmieszkiem, ale i tak nie przespała kilku nocy.
A ta jego obsesja na punkcie pieniędzy...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gdziejesc.keep.pl