Herodiada, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gustaw FlaubertHERODIADATower Press 2000Copyright byTower Press, Gda�sk 20006ICytadela zwana Machaerus sta�a po wschodniej stronie Morza Martwego, na sto�kowatejskale z bazaltu. Otacza�y j� cztery g��bokie doliny: dwie bieg�y ukosem ku flankom fortecy,jedna rozpo�ciera�a si� u doj�cia do niej i jedna le�a�a na jej ty�ach. U podn�a twierdzy st�oczy�ysi� domy, opasane murem, kt�ry wznosi� si� albo obni�a�, stosownie do sfalowa� terenu,miasto za� ��czy�a z ni� droga, wykuta zakosami w skale. W�r�d mur�w cytadeli, na stodwadzie�cia �okci wysokich, z�batych, pe�nych za�om�w i strzelnic, wznosi�y si� baszty nibykwiaty w kamiennym wie�cu, zawieszonym nad przepa�ci�.W �rodku by� pa�ac, zdobny szeregami kolumnad, nakryty tarasem opasanym balustrad� zdrzewa sykomory, zaopatrzon� w maszty, na kt�rych rozci�gano velarium. Pewnego razutetrarcha Herod -Antypas przyszed� tutaj przed �witem, podpar� si� �okciami i patrza�.Grzbiety g�r le��cych u jego st�p zacz�y ju� si� wy�ania�, ale masywy skalne i dna przepa�citon�y jeszcze w mroku. W powietrzu unosi�a si� mg�a, kt�ra rozst�pi�a si� nagle i ukaza�akontury Morza Martwego. Jutrzenka, wstaj�ca za twierdz� Machaerus, rozla�a czerwie�na niebie, roz�wietli�a po chwili piaski nadbrze�ne, wzg�rza, pustyni� i ca�e pasmo g�r Judei,nachylaj�cych w oddali swe szare i szorstkie p�aszczyzny. Po�rodku, niby czarna zapora,kr�lowa� Engaddi; Hebron wygl�da� we wg��bieniu jak kopu�a; na zboczach Eskuolu ros�ydrzewa granatu, Sorek by� bogaty w winnice, a na Karmelu ci�gn�y si� pola sezamu; olbrzymisze�cian wie�y, zwanej Antoni�, kr�lowa� nad Jerozolim�. Tetrarcha odwr�ci� wzrokod niej, wola� bowiem popatrze� w prawo, na palmy Jerycha; i pomy�la� o innych miastach swojej Galilei: o Kafarnaum, Endor, Nazareth i Tyberiadzie, do kt�rej pewno ju� nigdy niewr�ci. Tymczasem Jordan p�yn�� po ja�owej r�wninie. R�wninie bia�ej, o�lepiaj�cej jak�nie�ne roz�ogi. Jezioro wygl�da�o teraz jak tafla z lazurytu; na po�udniu, ko�o Jemen, wmiejscu, gdzie wody wrzyna�y si� ostro w brzeg, Antypas dostrzeg� to, czego zobaczy� niepragn��. Rozproszone, brunatne namioty; ludzie zbrojni w dzidy kr�cili si� ko�o koni, a wygasaj�ceognie b�yszcza�y jak opad�e na ziemi� iskry.By�y to wojska kr�la Arab�w, dotkni�tego do g��bi post�powaniem tetrarchy, kt�ry odrzuciwszyr�k� jego c�rki, poj�� Herodiad�, �on� rodzonego brata, zamieszka�ego w Italii i nieubiegaj�cego si� o w�adz�.Antypasa �ar� niepok�j, liczy� bowiem na pomoc Rzymian, a Witelius, gubernator Syrii,nie �pieszy� jako� z posi�kami.Czy�by naprawd� uda�o si� Agryppie zniweczy� zaufanie, jakie Cezar �ywi� do niego?Trzeci z braci, Filip, w�adca Batanei, zbroi� si� potajemnie. �ydzi mieli do�� poga�skich obyczaj�wHeroda, innym za� sprzykrzy�a si� jego w�adza; tote� waha� si�, jak� wybra� drog�:ugodzi� si� z Arabami czy te� z Partami zawrze� przymierze? A �e przypad� w�a�nie dzie�jego urodzin, skorzysta� ze sposobno�ci i wyda� wspania�� uczt�, na kt�r� sprosi� wodz�wswoich wojsk, zarz�dc�w swoich d�br i wszystkich notabl�w Galilei.Bystrym spojrzeniem przeszuka� drogi, lecz drogi by�y puste. Or�y kr��y�y nad nim. �o�nierze,wspar�szy g�owy o mur, spali na wa�ach. W zamku panowa�a martwa cisza.5Nagle tetrarcha zblad�, gdy� us�ysza� g�os daleki i jakby wydobywaj�cy si� z wn�trza ziemi.Pochyli� si� i nas�uchiwa� - g�os zanik�. Ale po chwili odezwa� si� znowu. Wtedy Herodklasn�� w r�ce i zawo�a�:- Mannaei! Mannaei!Zjawi� si� m�czyzna, obna�ony do po�owy, jak masa�y�ci w �a�ni. By� bardzo wysoki,stary, wychud�y i nosi� u pasa n� w pochwie z br�zu. W�osy, spi�trzone sztucznie grzebieniemuwydatnia�y nadmiern� wysoko�� jego czo�a. Senno�� odbarwia�a mu oczy, ale z�byb�yszcza�y, a stopy stawia� lekko na posadzce, gdy� cia�o mia� gibkie jak ma�pa, oblicze za�jak u mumii nieprzeniknione.- Gdzie on jest? - zapyta� tetrarcha. Mannaei odpowiedzia� wskazuj�c co� palcem za nimi:- Ci�gle tam!- Zdawa�o mi si�, �e go s�ysza�em!I Antypas, odetchn�wszy g��boko, spyta� o losy Iaokananna, tego samego, kt�rego Latynizowi� Janem Chrzcicielem. Czy widzia� ktokolwiek jeszcze tych dw�ch ludzi, kt�rych �askawo��kr�lewska dopu�ci�a w zesz�ym miesi�cu do ciemnicy wi�nia, i czy ktokolwiek stara�si� wybada�, co si� z. nimi sta�o?Mannaei odpar�:- Wymienili z Janem jakie� tajemnicze s�owa, zupe�nie jak z�odzieje na rozstajnych drogach,po czym udali si� do G�rnej Galilei. Utrzymywali, �e nios� wielk� nowin�.Antypas, wbi� wzrok w ziemi� i nagle rzek� przera�ony:- Pilnuj go, dobrze pilnuj! I nikogo nie dopuszczaj do niego! Drzwi trzymaj zamkni�te!Zas�o� d�, w kt�rym siedzi. Nikt nie powinien si� domy�la�, �e jest �yw!Mannaei wykona� te rozkazy, zanim je otrzyma�, by� bowiem Samarytaninem i jak wszyscySamarytanie nie znosi� �yd�w i brzydzi� si� nimi. �wi�tynia Samarytan w Garizim, kt�r�Moj�esz wskaza� jako �renic� Izraela, nie istnia�a od czas�w kr�la Hirkana; tote� widok�wi�tyni Jerozolimskiej przypomina� Samarytanom o ha�bie, obeldze, odwiecznej krzywdziei doprowadza� ich do w�ciek�o�ci. Mannaei zakrad� si� tam kiedy�, aby zbezcze�ci� o�tarzko��mi umar�ych. Towarzyszy jego, nie tak szybkich w ucieczce, �ci�to.Dostrzeg� �wi�tyni� wynurzaj�c� si� z prze��czy pomi�dzy dwoma wzg�rzami. W promieniachs�o�ca jarzy� o�lepiaj�co jej dach, kryty z�ot� blach�, i o�lepia� blask �cian z bia�egomarmuru.Wygl�da�a jak g�ra �wiat�a przygniataj�ca otoczenie bogactwem i pych�.Wtedy Mannaei wyci�gn�� rami� w kierunku Syjonu. Wyprostowany, z g�ow� lekko cofni�t�i zaci�ni�tymi pi�ciami, rzuci� Syjonowi przekle�stwo, wierz�c, i� jego s�owa b�d�mia�y moc skuteczn�.Antypas s�ucha� i nie gorszy� si� wcale.Samarytanin doda� jeszcze:- Chwilami si� porusza, chcia�by uciec, spodziewa si�, �e wyjdzie na wolno��. Czasamile�y spokojnie jak chore zwierz�; albo te� widz�, jak chodzi w ciemno�ciach i powtarza: "Tonie ma znaczenia. Musz� zmale�, a�eby on ur�s�".Antypas i Mannaei popatrzyli na siebie. Ale Heroda znu�y�y te rozwa�ania. Niepokoi�y gog�ry, podobne do spi�trzonych i skamienia�ych, olbrzymich fal, niepokoi�y go czarne otch�anie,otwieraj�ce si� na kraw�dziach urwisk, niepokoi� go bezmiar pogodnego nieba i ra��ce�wiat�o s�o�ca, niepokoi�a go g��bia przepa�ci; rozpacz zaw�adn�a nim, gdy spojrza� na pustyni�,kt�ra z racji zwietrza�ych i zamienionych w piachy ska� przypomina�a mu skupiskoamfiteatr�w i pa�ac�w, obr�conych w gruzy. Gor�cy wiatr przynosi� razem z zapachem siarkijakby wyziewy wykl�tych miast, spowitych grubo w ci�kie wody. Te znamiona wieczystegogniewu przejmowa�y groz� my�l tetrarchy; sta� wi�c nieruchomo, wsparty �okciami o balustrad�,obj�wszy skronie d�o�mi, z oczami utkwionymi w jeden punkt. Poczu� czyje� dotkni�cie.Obejrza� si�. By�a to Herodiada.6Suknia z lekkiej purpury spowija�a j� a� do sanda��w. A �e wysz�a nagle ze swojej komnaty,nie w�o�y�a naszyjnika ani ci�kich kolczyk�w; warkocz czarnych w�os�w opada� jej narami� i sp�ywa� pomi�dzy piersi. Nozdrza, nazbyt szerokie, drga�y. Rado�� triumfu rozja�ni�atwarz kobiety. Potrz�sn�a mocno ramieniem tetrarchy.- Cesarz nas mi�uje! Agryppa zosta� uwi�ziony!- Kto ci to powiedzia�?- Wiem i ju�! I doda�a:- Dlatego, �e si�gn�� po w�adz� Caiusa. �yj�c wy��cznie z ich ja�mu�ny, ubiega� si� nazbytgwa�townie o tytu� kr�lewski, do kt�rego i tamci zg�aszali pretensje. Ale min�y wszelkieobawy! Lochy Tyberiusza nie otwieraj� si� �atwo, a �ycie w nich wcale nie jest bezpieczne!Antypas zrozumia�, i chocia� by�a siostr� Agryppy, uwa�a� okrutne zamys�y Herodiady zausprawiedliwione. Morderstwa te mia�y swoje uzasadnienie, wynika�y bowiem z przeznacze�rz�dz�cych domami panuj�cymi. W rodzinie Heroda od dawna przestano oblicza� zbrodnie.Potem Herodiada opowiedzia�a, czego uda�o jej si� dokona�: przekupi�a klient�w, zdemaskowa�aspiski, obstawi�a wszystkie drzwi szpiegami. Zda�a r�wnie� relacj�, jakimi drogamipozyska�a donosiciela Eutychesa.- Nic mnie to nie kosztowa�o. Bo i czeg� nie zrobi�abym dla ciebie? Opu�ci�am c�rk�!Rozwi�d�szy si� z m�em, Herodiada zostawi�a dziecko w Rzymie, gdy� spodziewa�a si�nowego potomstwa od tetrarchy. Nigdy te� nie wspomina�a o ma�ej. Tote� Heroda zastanowi�ten przyp�yw czu�o�ci.Tymczasem niewolnicy rozpi�li velarium i rozes�ali poduszki. Herodiada pad�a na nie iodwr�ciwszy si� plecami do tetrarchy zap�aka�a. Potem otar�a oczy r�k�, powiedzia�a, �e niechce o tym wi�cej my�le� i �e jest szcz�liwa; przypomnia�a Antypasowi ich rozmowy, tam,w atrium, spotkania w �a�niach, przechadzki po Via Sacra i wieczory sp�dzane w pa�acach,przy szmerze wodotrysk�w, pod girlandami kwiecia, w kampanii rzymskiej. Patrzy�a na tetrarch�jak niegdy�, muskaj�c pieszczotliwie jego pier�. Odepchn�� �on�, bo mi�o��, kt�r�pr�bowa�a wskrzesi�, by�a nazbyt daleko. Z niej to zrodzi�y si� wszystkie nieszcz�cia, gdy�wojna ci�gn�a si� ju� blisko dwana�cie lat. Od tej wojny postarza� si� przecie�. Przygarbi�ysi� ramiona pod ciemn� tog� o fioletowym obramowaniu, siwizna przypr�szy�a brod� i promienies�o�ca, rozproszone przez cienk� zas�on�, pada�y na zmarszczone czo�o Heroda. Ale ina czole Herodiady by�y zmarszczki. Le��c naprzeciw siebie obserwowali si� nawzajem ponuroi wrogo.G�rskie drogi zacz�y si� zaludnia�. Pasterze p�dzili wo�y, dzieci ci�gn�y os�y za uzd�,kilku koniuch�w prowadzi�o konie. Ci, kt�rzy schodzili z wy�yn, le��cych poza twierdz�,nikli ko�o zamku, inni wspinali si� w�wozem w g�r� i dotar�szy do miasta, pozbywali si�t�umok�w na podw�rzach. Byli to dostawcy i pacho�kowie tetrarchy, za kt�rymi mieli przyby�go�cie. Z lewej strony tarasu wy�oni� si� Ese�czyk o twarzy filozofa stoickiego, ubrany wbia�� szat� i bosy. Z prawej rzuci� si� ku niemu Mannaei z no�em gotowym do ciosu. Herodiadakrzykn�a:- Zabij go!- Zostaw - rzek� spokojnie tetrarcha. Mannaei zatrzyma� si�, Ese�czyk tak�e. I po chwilizacz�li si� wycofywa�, ka�dy innymi schodami, ty�em i nie odrywaj�c wzroku od siebie.- Znam go - powiedzia�a Herodiada. - Nazywa si� Fanuel i stara zobaczy� si� z Iaokanannem,kt�rego w za�lepieniu swoim zostawiasz ci�gle przy �yciu.Antypas odparowa� zarzut, m�wi�c,...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]