Hannah Bernard - Szokująca propozycja, E-BOOK - HARLEQUIN, ●Harlequin Romans Duo

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
HANNAH BERNARD
Szokująca propozycja
Baby Chase
Tłumaczyła: Ewa Pytlińska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
No jasne.
Powinna od razu domyślić się, kto to taki! Jeszcze raz spojrzała na
wystające z łóżka nogi i odetchnęła z ulgą. Skąd jej przyszło do głowy, że to
jakiś włamywacz albo gwałciciel? Przecież Sally, jej bratowa, uprzedzała ją
kilka dni temu, że Nathan może się tu pojawić na jedną noc. Na śmierć o tym
zapomniała, być może dlatego, że wcale nie miała ochoty na spotkanie z
nieczułym gburem, za jakiego uchodził brat Sally. Sama nie wiedziała, dlaczego
popadła w taką panikę, gdy usłyszała na dole hałas. Zamiast sprawdzić, co się
dzieje, niemal naga wybiegła przerażona z łazienki, pędem puściła się do pokoju
gościnnego i schowała pod łóżkiem. Pewnie liczyła na to, że rzekomy
włamywacz nie poświęci zbyt wiele czasu na przeszukiwanie niezamieszkałego
pokoju na piętrze. Potem zamierzała uciec przez okno na dach. Ale dlaczego
przyszło jej do głowy, że to złodziej – tego zupełnie nie rozumiała.
Co za bzdura, pomyślała, wyglądając spod łóżka. Nathan przekręcał się
właśnie na drugi bok. Swoją drogą, wisi nade mną jakieś fatum, całkiem na
serio. Że też akurat teraz, kiedy pilnuję domu Sally i Toma, musiała wydarzyć
się ta głupia historia. To jakaś farsa i najwyższa pora ją zakończyć, postanowiła.
Znowu spojrzała na wystające spod kołdry nogi. Miała ochotę uszczypnąć
dyndającą tuż przed jej nosem łydkę. Mógłby przynajmniej ściągnąć spodnie i
skarpety, na których, o zgrozo, widniały dwa zadowolone z życia, kopulujące
zajączki. Cóż za brak dobrego smaku, pomyślała zdegustowana. Wciąż jeszcze
wahała się, czy i w jaki sposób zbudzić intruza, który, co za pech, musiał zająć
akurat to łóżko, pod które wczołgała się w przypływie paniki. Co za noc. Erin
miała już naprawdę dosyć tej komedii. Nawet nie zdążyła włożyć piżamy, jej
ciało osłaniały jedynie dwa raczej skąpe ręczniki. A może on jednak wstanie i
postanowi skorzystać z dobrodziejstwa prysznica? Wtedy miałaby czas, by
spokojnie wyjść spod tego przeklętego łóżka i zbiec na dół. Ten pomysł wydał
się jej naprawdę dobry, rozciągnęła się więc jak długa na twardych deskach
podłogi z mocnym postanowieniem, że poczeka, aż Nathan pójdzie do łazienki.
Po chwili materac zaskrzypiał i dało się słyszeć głośne ziewnięcie. Erin z
triumfalnym uśmiechem na twarzy, gotowa w każdej chwili do ucieczki,
przyglądała się, jak na podłogę opadają dżinsy, a w chwilę potem niesforne
króliczki. Zanim jednak zdążyła rzucić okiem na umięśnione nogi Nathana,
drzwi się zamknęły, światło zgasło, a Nathan całym swoim ciężarem opadł z
powrotem na łóżko. Omal nie krzyknęła, bo sprężyny wygięły się
niebezpiecznie, a jej twarz pokryła się warstwą kurzu. Nathan najwyraźniej nie
zamierzał podjąć z nią współpracy: nie miał zamiaru ani się umyć, ani nawet
skorzystać z toalety. Świnia, zwyczajna świnia, pomyślała z oburzeniem.
Przeceniła jego dobre maniery. W zaistniałej sytuacji nie było innego wyjścia,
jak tylko zaczekać, aż delikwent zaśnie. Miała nadzieję, że nie potrwa to długo,
bo po długiej podróży był z pewnością bardzo zmęczony. Kilka minut i powinno
być po wszystkim. Potem wysunie się ostrożnie spod łóżka i po cichu, na
palcach, wyjdzie z pokoju. To dobry plan, pomyślała, próbując przekonać samą
siebie, że podłoga wcale nie jest aż tak twarda, a kurz tak dokuczliwy, jak jej się
z początku zdawało. Jednak już po chwili poczuła na ciele gęsią skórkę i zaczęła
się trząść z zimna. Nic dziwnego, okno cały czas było otwarte. Teraz znalazła
się w prawdziwych opałach. W skupieniu wsłuchiwała się w oddech Nathana.
Jeszcze chwila, a zacznie kichać i szczękać zębami, a wtedy wszystko stracone.
De właściwie upłynęło czasu, odkąd się położył? Zasnął już, czy jeszcze nie?
Jego oddech zdawał się być teraz głęboki i równomierny. Ale czy był to oddech
człowieka pogrążonego we śnie? Nie potrafiła tego ocenić. W końcu sypiała
sama, więc skąd mogła wiedzieć. Nie znała się na tym zupełnie. Najbardziej by
jej pomógł, gdyby zaczął porządnie chrapać. Postanowiła poczekać jeszcze
chwilę. Kiedy doliczyła się dwusetnego oddechu, doszła do wniosku, że musi
już spać. Widocznie nie chrapał, co, jak przyznała w duchu, miało także swoje
zalety.
Wyśliznęła się powoli spod łóżka, zwracając baczną uwagę, by nie
zsunęły się z niej ręczniki. Już miała chwycić za klamkę, gdy nagle
przypomniała sobie, że drzwi w tym starym domu miały zwyczaj przeokropnie
skrzypieć. Musiałby być faktycznie bardzo zmęczony i mieć wyjątkowo mocny
sen, żeby się nie obudzić. Ukradkiem spojrzała na śpiącego mężczyznę, który
leżał teraz odwrócony do niej plecami. Śpi, z całą pewnością śpi, pocieszała się.
A może by tak jednak wyjść przez okno? Podniosła się z kolan. W tym
momencie Nathan odwrócił się na drugi bok, mrucząc coś pod nosem.
Wyglądało to tak, jakby patrzył wprost na nią i usiłował ustalić, co się tam
dzieje. Zamarła w bezruchu, bojąc się nawet drgnąć. Jednak po chwili jej
prześladowca ponownie się przekręcił, a ona w tym samym momencie znalazła
się przy oknie. Zwinnie jak kotka wspięła się do góry i wyszła na dach. Przez
chwilę nasłuchiwała, czy wszystko jest w porządku, a następnie bezszelestnie
przymknęła za sobą okno. Wstała, upojona odzyskaną wolnością, ale zdążyła
zrobić zaledwie dwa kroki, gdy poczuła, że coś ją trzyma. Był to ręcznik, który
zahaczył o okno. Pociągnęła lekko raz i drugi, a gdy to nie dało pożądanego
rezultatu, szarpnęła nieco mocniej. Okno otworzyło się z hukiem, a ona z
okrzykiem przerażenia na ustach zaczęła zsuwać się w dół. Niemal w tej samej
chwili czyjaś mocna dłoń chwyciła ją za nadgarstek, ratując tym samym przed
upadkiem. Erin przywarła czołem do chłodnego dachu i ciężko westchnęła. To
nie mogło się dziać naprawdę. Nie, takie rzeczy jej się nie przytrafiały! Leżała
dłuższą chwilę z ręcznikiem zrolowanym pod pachami, zdając sobie sprawę, że
tylna część jej ciała świeci golizną w blasku księżyca. Po krótkim namyśle
doszła do wniosku, że lepsze to, niż spojrzeć Nathanowi w oczy. Jednak po
chwili, gdy zimno stało się bardziej dokuczliwe, chwyciła się za framugę i
podciągnęła do góry. Zdecydowanym ruchem poprawiła ręcznik, po czym
rzuciła intruzowi krótkie, nieco wyzywające spojrzenie. Stał z ramionami
skrzyżowanymi na piersiach i lekko się uśmiechał.
– Jonathan Chase, fotograf prasowy – przedstawił się. Erin wydęła
nieznacznie dolną wargę. Zastanawiała się, czy bardzo się zmienił w
porównaniu ze zdjęciem sprzed dziesięciu lat, które jego siostra postawiła w
salonie.
– Dobry wieczór. – Wyciągnęła od niechcenia rękę.
– Nazywam się Erin, jestem siostrą Thomasa.
Nathan wyglądał na mocno zaskoczonego. Jego twarz przybrała
sceptyczny wyraz. Nagle cała sytuacja wydała się jej strasznie zabawna.
Przysłoniła dłonią usta, ale nie udało się jej powstrzymać wybuchu śmiechu.
– Czy mogłabym wejść do środka? – zapytała w końcu. Pewnie pomyślał,
że jestem nieźle stuknięta, przemknęło jej przez głowę.
Nathan stał pośrodku pokoju i zastanawiał się, o co tu właściwie chodzi.
Nie był do końca pewien, czy to sen, czy jawa. Pamiętał tylko tyle, że zaraz po
tym, jak opadł na łóżko, zasnął jak kamień. Dałby też sobie głowę uciąć, że
zbudziły go jakieś podejrzane hałasy za oknem, ale teraz nie był już niczego
pewien, nawet tego, czy na pewno już się obudził. Dopiero gdy wstrząsnął nim
zimny dreszcz, uzmysłowił sobie, że to listopad i że za oknem panuje
przejmujący chłód. Podszedł więc bliżej i podał Erin rękę.
– Zapraszam do środka, pewnie pani bardzo zmarzła.
– Jej dłoń była faktycznie lodowata. Przytrzymał ją i zaczął powoli
rozcierać, zastanawiając się jednocześnie, czy to na pewno nie jakaś nocna
mara, okryta kuszącą poświatą księżyca. Jednak na szczęście zjawa zza okna
miała na sobie poza księżycowym blaskiem także prozaiczny ręcznik. – A więc
jesteś siostrą Toma – dodał wciąż nie do końca przekonany. Dopiero teraz
dotarło do niego, jak mało wie o rodzinie swego szwagra. – Jesteś bibliotekarką,
prawda? – Naprawdę dawno już nie był w bibliotece, a co za tym idzie od lat nie
widział żadnej bibliotekarki, ale, szczerze mówiąc, nie tak je sobie wyobrażał.
– No cóż – westchnęła Erin. – To prawda, ale okulary zostawiłam w
pokoju, a kok poluzował mi się trochę pod prysznicem – wyjaśniła z całą
powagą. – Bardzo przepraszam za moją nieprofesjonalną aparycję – dodała,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gdziejesc.keep.pl